W różach kocham się od dawna. Nie tylko lubię je dostawać, ale również wąchać, pachnieć nimi a nawet je jeść (pączek z nadzieniem z róży, mniam!). Od pewnego czasu "cierpię" na różaną obsesję i otaczam się różanymi rzeczami. Tak więc gdy w Rossmannie moim oczom ukazał się ten produkt, to pomimo głosów rozsądku mówiących mi, że mam mnóstwo nawilżaczy, Masło do ciała Róża piżmowa i Zielona Herbata od Green Pharmacy trafiło do mojego koszyka. Czekało sobie grzecznie zakopane w szufladzie, żeby mnie nie kusić i umożliwić denkowanie w odpowiedniej kolejności. Jak widać pokusa była większa :) Już na wstępnie mogę śmiało powiedzieć, że jest to kosmetyk, od którego zdecydowanie się uzależniłam.
Aromatyczne, lekkie masło do ciała wspaniale pielęgnuje skórę, przywraca jej naturalną miękkość i elastyczność. Skóra staje się gładka, jędrna i przyjemna w dotyku. Ekstrakt z płatków szlachetnej róży piżmowej poprawia nawilżenie, działa łagodząco, regenerująco i przeciwbakteryjnie. Ekstrakt z zielonej herbaty, silny przeciwutleniacz zawierający polifenole, spowalnia proces starzenia się skóry. Jest bogaty w minerały, mikroelementy i witaminy. Masło nadaje skórze przyjemny, delikatny zapach.
Stosować po kąpieli od szyi aż do stóp nawet na lekko wilgotną skórę, powtarzać nakładanie w zależności od indywidualnych potrzeb.
INCI : Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Ethylhexyl Stearate, C12-15 Alkyl Benzoate, Glyceryl Stearate, Rosa Moschata Seed Oil, Camellia Sinesis Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Arcylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Linalool, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Citronellols, Limonene, Eugenol, Citral, CI 14720.
Zaczynając od samego początku. Już na półce sklepowej moją uwagę przyciągnęło opakowanie. Styl vintage, czyli tak jak lubię. Zgrabne, ładne obrazki - generalnie powiedziałabym, że śliczne. Już sam fakt, że ładnie wyglądałoby na mojej komodzie, był zachęcający :)
Po otwarciu totalnie oszalałam. Ten zapach ... jakby znaleźć się w ogrodzie pełnym róż. Nieco obawiałam się ciężkości takiej nuty, źle reaguję na wszelkie ciężkie zapachy. Tutaj było całkiem inaczej. Zapach jest intensywny, nawet bardzo, ale lekki, przyjemny, nie jest uciążliwy - wręcz przeciwnie - bardzo chce się go wąchać. Poza tym pachnie prawdziwymi różami, nie czuję tutaj żadnej chemii.
Konsystencja nieco mnie zaskoczyła, bo odbiega od typowych masełek - rzadszych i bardziej tłustawych. Tutaj masa jest zbita, przypomina mi nieco zastygły budyń truskawkowy. Masło jest gęste, brak w nim tłustości, wręcz określiłabym je jako suchawe. Mimo tego rozprowadza się bardzo lekko i przyjemnie, nie spada z palców i fajnie się dozuje.
Masełko nie zostawia tłustego filmu na skórze ani uczucia lepkości, wchłania się bardzo szybko a skóra jest potem gładziutka. Jest to fantastyczny nawilżacz, który pozostawia skórę sprężystą. Pierwszy raz zdarza mi się po zastosowaniu masła doświadczyć takiego uczucia - po jego użyciu po prostu dobrze czuję się we własnej skórze. Produkt się wchłania, działa rewelacyjnie i gdyby nie zapach nie odczuwałabym żadnych oznak tego, że go użyłam (co jest dla mnie bardzo ważne - nie znoszę takiego tłustego obciążenia). Skóra nie jest spięta, bardzo lubię ją wtedy dotykać. I co więcej - zauważyłam poprawę ! Do tej pory nie mogłam natrafić na kosmetyk, który pomógłby mojej bardzo przesuszonej skórze : wypielęgnować, odżywić, zlikwidować uczucie ściągnięcia i swędzenia.
Jedynym minusem jest wydajność. Produkt 200 ml dosyć szybko się zużywa.
Podsumowując, jestem totalnie i nieodwracalnie zakochana w Róży piżmowej i Zielonej Herbacie.
Cena: ok. 12 zł/ 200 ml - można je dorwać na promocjach za 8-9 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze :)