poniedziałek, 3 lutego 2014

Produkt miesiąca: Sylveco, Lekki krem brzozowy



Huhuha, huhuha nasza zima zła! W końcu zima będąca wiosną bądź też wiosna będąca zimą spłatała wszystkim figla i zaatakowała mrozem. Wiem, że temperatura wahała się od bardzo łagodnych temperatur oscylujących w granicach 0 do - 20 na wschodzie, gdzie też mam przyjemność zamieszkiwać. Szczypiący mróz, buchające ciepełkiem grzejniki (to co zmarźluchy lubią najbardziej) sprawiły, że moja skóra wyschła na wiór. Jakakolwiek bardziej żywiołowa mimika sprawiała, że czułam się jak po operacji plastycznej a la Meg Ryan czy Donatella,co oznaczało, że nie czas na płacz tylko na blogowo-sloganowy shopping.  Przez przypadek (oczywiście) pojawiłam się w pobliżu wypasionej apteki, w której przez przypadek (autentycznie) odnalazłam tenże oto krem, o którym z pewną nieśmiałością marzyłam już od pewnego czasu. Naczytałam się o nim wiele dobrego, więc decyzję podjęłam automatycznie. Był to niewątpliwie najbardziej trafiony zakup ubiegłego miesiąca. Dlaczego? Zapraszam do lektury !


Ekstrakt z kory brzozy pobudza syntezę włókien sprężystych w naszej skórze, ksylitol natomiast utrzymuje w niej odpowiedni poziom stężenia kwasu hialuronowego, wiążącego wodę i pobudzającego wzrost nowych komórek. W lekkim kremie brzozowym to wyjątkowe połączenie składników o działaniu silnie nawilżającym i ujędrniającym sprawi, że skóra przesuszona, odwodniona, czy zmęczona odzyska miękkość i gładkość. 

Hypoalergiczny lekki krem brzozowy jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery wymagającej regeneracji. 
Zawiera ekstrakt z kory brzozy, który dzięki właściwości pobudzania syntezy kolagenu i elastyny, zwiększa sprężystość skóry i skutecznie opóźnia procesy starzenia. W kremie zastosowano połączenie ekstraktu z aloesu oraz ksylitol o działaniu wybitnie nawilżającym i zmiękczającym. Naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Dodatek witaminy E zabezpiecza ją przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej do skóry. 

Krem może być stosowany pod makijaż oraz na okolice przemęczonych oczu. 

WSKAZANIA: do pielęgnacji skóry odwodnionej, przesuszonej, zmęczonej, narażonej na działanie czynników szkodliwych (słońce, dym tytoniowy).




Woda,  Olej z pestek winogron,  Olej sojowy,  Ksylitol,  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,  Masło karite (Shea),  Stearynian glicerolu,  Olej arganowy,  Olej jojoba,  Kwas stearynowy,  Alkohol cetylostearylowy,  Alkohol benzylowy,  Betulina,  Witamina E,  Ekstrakt z aloesu,  Alantoina,  Guma ksantanowa,  Kwas dehydrooctowy,  Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej,  Lupeol,  Kwas oleanolowy,  Kwas betulinowy. 

BOMBA !




Codziennie rano nakładać na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. 
Termin przydatności kosmetyku po otwarciu: 6 miesięcy.




Po pierwsze, krem jest bardzo estetyczny. Opakowanie solidne, kształtne, można je śmiało wystawić na widok publiczny. Tak jak możecie zobaczyć na zdjęciu wyżej Sylveco zaproponowało nam pompkę, która jest tutaj strzałem w dziesiątkę. Z opakowania możemy wydobyć tyle kremu, ile chcemy - raczej wyciśniemy z niego standardową ilość - kremowa eksplozja na pewno nam nie grozi. W dodatku nie pobrudzimy również zatyczki. 

Zapach jest bardzo delikatny, nienachalny i typowo kremowy, chociaż zdecydowanie nie można go uznać za chemiczny. Konsystencja jest dosyć gęsta, w końcu mamy do czynienia z bogatym składem. Na szczęście krem bardzo łatwo się rozsmarowuje i mimo takiego dobra, które zawiera, rzeczywiście jest lekki. Wchłania się błyskawicznie, nie pozostawia tłustej warstwy. Świetnie sprawdza się pod makijażem, nie roluje ani nie sprawia, że wyglądamy 'like a (too) shining star' na twarzy. 





Działanie kremu przeszło moje oczekiwania. Moja skóra polubiła go już od pierwszego użycia. Zniknęło nieznośne uczucie napięcia, skóra stała się miękka i nawilżona. W dodatku stała się bardziej elastyczna - uczucie a la Donatella zniknęło. Suche skórki zostały ostatecznie pokonane. 
Użycie kremu stało się moim codziennym porannym rytuałem - dzięki niemu moja skóra jest w stanie przetrwać dzień zarówno w suchym pomieszczeniu jak i w warunkach bardzo zimowych bez żadnego uszczerbku. 
Krem świetnie nadaje się również w okolice oczu, nie drażni, nawilża i łagodzi. 
Myślę, że jest to preparat, który sprawdzi się zarówno dla dziewczyn ze skórą suchą jak i tłustą. Nawilży, zregeneruje, nie obciąży i zdecydowanie nie zapcha porów. Warto wypróbować, jeśli szukacie czegoś lekkiego, z prostym składem i nadającego się pod makijaż.

Cena : ok. 25 zł w aptekach, sklepach zielarskich i eko. Listę sklepów możecie znaleźć tu



Miałyście do czynienia z tym kremem? Co sądzicie? 
Jakie są Wasze ulubione kremy na trudne zimowe dni?


8 komentarzy:

  1. uwielbiam wszystkie trzy kremy z tej serii, wszystkie się u mnie świetnie sprawdzają, teraz jestem w trakcie kremu z rokitnikiem, ale jak tylko go wykończę lecę po brzozę i nagietek (brzoza na dzień, nagietek na noc albo na mrozy na dzień), Sylveco naprawdę ma z czego być dumne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ochotę na wszystkie trzy i pewnie się na nie skuszę ! :) Na mrozy warto również sięgnąć po brzozę z betuliną - u mnie ta wersja odpada ze względu na uczulenie na wosk pszczeli obecny w składzie.

      Usuń
  2. a dla mnie jest ok, ale bez rewelacji. nagietkowy o wiele bardziej mi leżał

    OdpowiedzUsuń
  3. Też zaczęłam go używać, razem z jego grubszym i niższym bratem, którego aplikuję na noc. Jeszcze nie wyrobiłam sobie ostatecznej opinii, ale póki co bardzo mi się podoba. Faktycznie nawilża znakomicie. Suche skórki znikają w mig :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam dużo pozytywnych opinii o grubszym bracie :)

      Usuń
  4. Uwielbiam ten krem. Jest to mój ideał.
    Nawilża, nie uczula i (jest to dla mnie wielkim zaskoczeniem) koi i uspakaja skórę skłonną do wyprysków.
    Zachęcam do przeczytania mojej opinii na jego temat, choć to zapewne nic odkrywczego.
    Mam takie samo zdanie jak Ty.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Oto moja recenzja kremiku: http://oolgao.blogspot.com/2014/01/niesforna-kaprysna-zmienna-nieposuszna.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa. Mam te Brzozowe produkty w zapasach :) kiedyś przyjdzie ich pora :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...