wtorek, 6 listopada 2012

Perfekcyjna maska na włosy


Hej dziewczyny!

Dziś chciałabym się z Wami podzielić moim nowym, cudownym odkryciem kosmetycznym. Mowa tu o masce do włosów firmy Rene Furterer, która już od pierwszego użycia bezwzględnie zdobyła moje serce. Swoją małą wersję maski dostałam w październikowym Glossyboxie. Na samym początku, jak przy każdym produkcie, zwróciłam uwagę na skład i obietnice producenta, aby później skonfrontować to z rzeczywistością.




Maska KARITÉ przeznaczona jest do intensywnej pielęgnacji. Według producenta dogłębnie regeneruje zniszczone włosy na całej długości. To, co ucieszyło mnie najbardziej to obecność masła Karité w składzie. Oprócz tego dzięki patentowi Cimentrio i składników upiększających zawierających pektyny pigwy, mocno odżywione włosy mają natychmiast odzyskać miękkość i blask. Suche włókno włosa zostaje odbudowane i chronione przed utratą jedwabistości i połysku. Zregenerowane włosy łatwo się rozczesują.

I co najważniejsze : maska zawiera 100% naturalnych składników i certyfikat ECOCERT. Możemy więc być pewne, że żadne chemiczne wynalazki, nie znajdą się na naszych włosach.

Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę jest oczywiście zapach. Jako wielka miłośniczka wszystkiego co pięknie pachnie od razu polubiłam maskę od Rene. Nuta zapachowa nasycona esencją kwiatu pomarańczy pachnie nie tylko w tubce, ale również utrzymuje się na włosach. Dzięki temu cały zabieg nabiera miłego, relaksacyjnego charakteru.

Rzeczą, która mnie zaskoczyła była barwa i konsystencja maski. Do tej pory spotykałam się z białymi, śliskimi emulsjami, które łatwo rozprowadzały się na włosach. Musiałam mieć ciekawy wyraz twarzy, gdy moim oczom ukazała się intensywnie żółta maska ! Co więcej, była dosyć gęsta i trudno rozprowadzała się po włosach. Plusem było jednak to, że w przeciwiństwie do większości innych masek, nie spływała z mokrych włosów. Podsumowując więc, gęstość działa tutaj bardziej na korzyść niż niekorzyść.



Teraz o tym co mnie urzekło najbardziej, czyli o samym działaniu maski. Włosy po wyschnięciu, stały się gładkie, miękkie, sypkie i lśniące jak z reklamy telewizyjnej! Jesienią i zimą z braku słońca, nawet farbowany blond ciemnieje, co ostatnio przyprawiało mnie o ból serca. Po zastosowaniu maski, włosy odzyskały swój dawny, promienny blond refleks.

Ważną zaletą jest również czas utrzymywania się efektów działania maski. Większość masek działa od mycia do mycia, co w przypadku codziennego mycia głowy, stanowiło problem. Dzięki obecności masła shea efekt wygładzenia i nawilżenia utrzymuje się przez kilka dni. Producent zaleca stosowanie produktu 2 razy w tygodniu, co według mnie jest bardzo dobrym rozwiązaniem.



Podsumowując, mogę polecić Wam maskę od Rene Furterer z całego serca. Pełnowymiarowa wersja marzy mi się po dniach i nocach, ale niestety cena nie pozwala mi jak na razie na taki zakup. Za 200 ml tego cudeńka należy zapłacić ok. 153 zł. Jeśli więc chcecie zainwestować w dobry produkt do włosów śmiało sięgnijcie po Maskę Karite. 


Przyznam szczerze, że z tą marką mam do czynienia po raz pierwszy. Testowałyście jakiś z ich produktów? A może używałyście tej maski?

 

10 komentarzy:

  1. bardzo mnie zachwyciła do czasu aż przeczytałam cenę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta cena też dobija. Ale może jak wygram 50 milionów w totka ... ;)

      Usuń
  2. Po prostu muszę ją mieć! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że Tobie spodoba się tak bardzo jak mi! :)

      Usuń
  3. Ojej! Dziękuję bardzo :*
    Chętnie dołączę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cena trochę odstrasza, ale produkt jest na prawdę kuszący :) Może sparwię sobie taki prezent na święta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, zostałaś nominowana do Liebster Blog :) zapraszam do mnie po nominację :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie używałam i raczej nie użyje ze względu na cenę ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mialam szampon z tej seri, czerwony, do włosów farbowanych i nie zachwycil:/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...