piątek, 6 marca 2015

Denko luty 2015


Mimo że luty to całkiem krótki miesiąc, udało mi się uzbierać całkiem spore jak na mnie denko. Być może to świadomość zbliżającej się wielkimi krokami przeprowadzki i chęć wyzbycia się dodatkowych kilogramów do przenoszenia, ale dawno nie udało mi się zużyć w jednym miesiącu tylu produktów, jednocześnie nie szalejąc z kupnem nowych (z wyjątkiem Esiaków w Hebe, tu już nie mogłam się powstrzymać). Jeśli jesteście ciekawe, co udało mi się zużyć i co sądzę o przetestowanych produktach, zapraszam do lektury :)




Balea Professional, Odżywka do włosów suchych i zniszczonych - słynna niemiecka odżywka dostępna w drogeriach DM, która spotkała się z uznaniem wielu dziewczyn. Z moimi włosami nie zrobiła natomiast nic - i to dosłownie. Po aplikacji i zmyciu włosy były w takim stanie, jakbym nie nakładała na nie odżywki. Czarną Baleę zużyłam więc do golenia nóg, gdzie sprawdzała się naprawdę fantastycznie! Pełna recenzja KLIK

Garnier, Oleo Repair - pisałam o niej porównawczą recenzję z Ultra Doux, Awokado i masło karite. Moim zdaniem to najlepsza odżywka drogeryjna, bowiem pozostawia włosy mięciutkie, sypkie i błyszczące. W moim przypadku spisała się o wiele lepiej niż wspomniana odżywka Ultra Doux. Po Oleo repair sięgam najczęsciej w sytuacjach, gdy nie mam czasu pożądnie zająć się włosami, a zależy mi na ich dobrym wyglądzie. Oczywiście nabyłam już kolejne opakowanie. Pełna recenzja KLIK




Equilibra, Intensywnie odżywiająca i regenerująca maska do włosów - bardzo fajna mieszanka humekantu oraz protein, która przypadnie do gustu dziewczynom, których włosy nie lubią ani humekantów ani protein w wersji solo. Bardzo fajnie, odżywia, nawilża oraz dociąża włosy, nie powodując puszenia czy efektu nadmiernego nawilżenia. Myślę, że zawiera w sobie zbilansowaną dawkę tego, co włosom jest potrzebne.W moim przypadku spisała się o wiele lepiej niż maska aloesowa Natur Vital. Na pewno kiedyś do niej wrócę. Pełna recenzja KLIK




Bebeauty, płyn micelarny - nie wiem, która to juz butelka, dawno straciłam rachubę. Za każdym razem, gdy zdradzę go z innym płynem micelarnym, bardzo szybko skruszona do niego wracam. Nie bardzo wiem na czym polega jego fenomem, ale moja skóra go pokochała (mój portfel również). Bardzo ładnie i szybko zmywa makijaż, nie podrażnia skóry, nie wysusza, pozostawia skórę miękką i gotową na dalsze zabiegi pielęgnacyjne. Dostępny oczywiście w Biedronce.

Bourjois, Płyn do demakijażu - hit blogosfery i wizażu w moim przypadku nie spisał się najlepiej. Nie bardzo mogłam zmyć nim do końca makijaż, miałam uczucie oblepienia twarzy, a moja skóra nie wyglądała na ładną, świeżą i zadbaną. Miałam wrażenie, że rozpulchnia mi twarzy i rozszerza pory. Zużywałam go przez bardzo długi czas ze względu na sporadyczne używanie.




Make Me Bio, Delikatny puder myjący - uroczy i bardzo skuteczny puder myjący oparty na glince kaolin oraz płatkach owsianych. Sprawdzał się nie tylko jako czyścik, ale również jako świetna maseczka (w połączeniu z olejkiem). Rozjaśnia cerę, niweluje przebarwienia, świetnie oczyszcza i zwęża pory. Mimo małego opakowania starczył mi na całkiem długo, chociaż muszę przyznać, że stosowałam go raczej oszczędnie. Wart wypróbowania, chociaż można się pokusić na małe DIY, bo skład nie jest zbytnio skomplikowany. Pełna recenzja KLIK




Isana, Balsam do ciała Masło shea & kakao - bardzo pojemny i ślicznie pachnący balsamik, który kupiłam z myślą o kremowaniu włosów. Jako że nie polubiły one zbytnio tej metody pielęgnacji, stosowałam go zgodnie z przeznaczeniem. Ładnie nawilżał, szybko się wchłaniał, pozostawiał skórę mięciutką na wiele godzin. W zasadzie nie mam się do czego przyczepić. 




Alterra, Olejek do masażu Migdały i papaja - produkt o bardzo szerokim spektrum zastosowania. W moim przypadku zakupiony został z myślą o olejowaniu włosów, ale tutaj nie sprawdził się najlepiej. Bardzo lubiłam stosować go po kąpieli czy prysznicu na jeszcze wilgotną skórę. Wspaniale nawilżał i odżywiał pozostawiając na skórze piękny zapach (oraz na piżamie). Bardzo fajnie sprawdził się także w pielęgnacji stóp oraz dłoni - a w szczególności przy olejowaniu paznokci. Jeśli chodzi natomiast o masaż, to olejek wydał mi się za mało śliski. 

Etja, Olej jojoba - mój hit pielęgnacyjny i odkrycie zeszłego roku. Fantastycznie wpływa na skórę twarzy. Nawilża, odżywia, redukuje niedoskonałości, reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza przebarwienia... Mogłabym tak wymieniać bez końca. Jeśli macie ochotę zapoznać się bliżej z zastosowaniem olejku jojoba możecie przeczytać 17 powodów, dla których warto pokochać olej jojoba





Dove, Creme Mousse, Żel pod prysznic - typowy dla Dove produkt, którego największą zaletą jest zapach oraz mocne pienienie się. Bardzo wysuszał moją skórę, dlatego raczej nie skuszę się już na produkty Dove pod prysznic.

Fraicheur, Żel pod prysznic o zapachu wanilia - ten marokański żel podbił moje serce swoim cudownym waniliowym zapachem. Świetnie sprawdzał się pod prysznicem, a także jako płyn do kąpieli. Niestety również wysuszał skórę, chociaż w znacznie mniejszym stopniu niż Dove.


A jak wyglądają Wasze lutowe zużycia?
Wklejajcie śmiało linki :)




5 komentarzy:

  1. Garnier, Oleo Repair muszę w końcu wypróbować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto, zwłaszcza, że odżywka nie jest droga :)

      Usuń
  2. Spore denko :o) i jakie różnorodne :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się jakoś szczęśliwie złożyło, że dużo produktów skończyło się właśnie w lutym :) Mam nadzieję, że te marcowe będzie równie spore.

      Usuń
  3. Bardzo ładnie Ci poszło, jak na taki krótki miesiąc na szczęście mnie również. Uwielbiam oleo repair od Garniera, choć paradoksalnie dawno nie miałam tej odżywki.. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...