piątek, 21 listopada 2014

Masz brzydkie włosy. Czy używasz w ogóle odżywki? Kilka słów o tym, czy młodsze klientki są traktowane przez sprzedawców inaczej.


Duże miasto wojewódzkie. Więcej pracy, więcej możliwości... Widok zadbanych, modnie ubranych kobiet i mężczyzn jest bardziej naturalny, aniżeli w miastach mniejszych. I ja - studentka. Nie zaliczam się do grona tych studentów, którzy w lodówce mają jedynie światło. Staram się żyć normalnie, oszczędzać i z uwagą przyglądać się swoim finansom, co nie oznacza wcale jakiegoś życia na krawędzi. Do której grupy mam się więc zaklasyfikować? Do tych bardziej zadbanych czy typowych miejskich szaraczków. Do tej pory myślałam, że taka klasyfikacja nie jest wcale potrzebna. Ostatnio zauważam jednak, że jest inaczej. I byłabym w stanie to jakoś zaakceptować, gdyby nie fakt, że łączy się to bezpośrednio z wiekiem!

Mam 23 lata. To taki nijaki wiek, w którym nikt nie wie, jak się w stosunku do mnie zachować. Część dzieciaków na podwórku wciąż mówi do mnie cześć, część nagle przestawiła się na dzień dobry. Część dorosłych wali do mnie na ty, część zwraca się per pani. Nie zdecydowałam się jeszcze, która forma jest mi bliższa, ale zdecydowanie zależy mi na szacunku. Wygląda jednak na to, że młodzi konsumenci są traktowani w tej materii przez sprzedawców czy usługodawców po macoszemu. 

Mimo iż zdarzyło mi się to już kilkakrotnie, dziś opowiem Wam dwie historie, które przytrafiły mi się ostatnio i które spowodowały u mnie takie wzburzenie, że zdecydowałam się poruszać ten temat na blogu. Fryzjerka. Rutynowa, co-3-miesięczna wizyta w salonie fryzjerskim. Cel: podcięcie końcówek i grzywki, odświeżenie fryzury, aby włosy były lżejsze. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie padły słowa: Masz brzydkie włosy. Czy używasz w ogóle odżywki? Przyznam szczerze, że dawno nic mnie nie wyprowadziło tak z równowagi i jednocześnie nie wprawiło w taki smutek. Poczułam się jak młode, niedoświadczone dziewczę, któremu kraina pielęgnacji włosów jest w ogóle nieznana. Mimo moich wyjaśnień, że oczywiście, używam NAWET masek (tak, wiem, jestem taka oświecona, że wiem o ich istnieniu), a kołtun, który pojawił się na moich włosach, spowodowany jest szalikiem, pani pozostała nieprzekonana. O olejowaniu czy nakładaniu glutka lnianego wolałam w ogóle nie wspominać, bo jeszcze zostałabym posądzona o zacofanie na miarę XVIII w. wiochy w Puszczy Białowieskiej. Nie pomógł mi zbytnio również przedstawiony przeze mnie pogląd, że nie widzę różnicy pomiędzy działaniem kosmetyków drogeryjnych i profesjonalnych, co ostatecznie popsuło nasze konsumencko-fryzjerskie relacje. 

Pada śnieg, jest fajnie! Ale trzeba w końcu kupić jakiś krem na zimę, póki nie jest za późno. Apteka jest wyposażona w naprawdę szeroką gamę dermokosmetyków. Tym razem idę nieprzygotowana, mam zamiar sprawdzić personel. W strefie dermokosmetyków znajduje się jedna pani - ok. 50, bardzo zadbana, nieźle ubrana, ogólnie na pierwszy rzut oka widać, że jest w dobrej sytuacji materialnej. Szuka kremów na zimę! Dwie panie ekspedientki skaczą wokół niej jak szalone: pokazują miliony produktów, doradzają, a w końcu obdarowują panią całą gamą próbek. Przyznam szczerze, że byłam pod wielkim wrażeniem aż takiego zainteresowania się klientem. Byłam więc pewna, że i mnie spotka to samo. Nic bardziej mylnego! Dopiero po dłużej chwili od mojego wejścia ktoś w końcu zwrócił na mnie uwagę. Szukam kremu na zimę, mam suchą skórę z tendencją do zapychania. Szukam raczej czegoś lżejszego, co szybko by się wchłaniało. Tym sposobem pani wskazała mi jeden produkt! Musiałam ją bardzo ciągnąć za język, aby pokazała mi inne odpowiednie preparaty. Co więcej, o próbkach nie było w ogóle mowy. Spotkał mnie zaszczyt sprawdzenia konsystencji kosmetyku na ręce. Specjalnie nie prosiłam o próbkę, czekałam na inicjatywę sprzedawcy podkreślając, że praktycznie wszystko mnie zapycha. Nie doczekałam się.

Jestem taką samą klientką jak inni. Oczekuję dobrej jakości towaru oraz dobrego wykonania usługi. Chcę być traktowana tak, jak pozostali klienci. Wydaje się być to całkowicie niemożliwe ze względu na mój wiek. Czy bycie młodym uzasadnia spoufalanie się i kierowanie pod moim adresem komentarzy, które nie padłyby w stosunku do osób starszych wiekiem? Czy bycie młodym pozwala traktować mnie jako klienta gorszej kategorii, który nie zasługuje na pomoc i pełne zainteresowanie ze strony personelu? Czy bycie młodym jest równoznaczne z zamiarem ogołocenia apteki z jej cennych próbek? Oczywiście, że nie. Zastanawiam się czy coś by się zmieniło, gdybym zamiast swojej torby Mizensa zabrała ze sobą Michaela Korsa (którego oczywiście nie mam, może kiedyś ;)).


źródło


Spotkałyście się z taką dyskryminacją ze strony sprzedawców/usługodawców?
Macie pomysły, w jaki sposób można temu zaradzić?





18 komentarzy:

  1. Mnie kiedyś pocisnęła fryzjera mówiąc jakie to ja mam suche i zniszczone włosy i że koniecznie powinnam zrobić keratynowe prostowanie, bo to ratuje nawet najbardziej zniszczone włosy. Jak wspomniałam o olejowaniu i o tym w jakim stanie był włosy przed pielęgnacją to się tylko kpiąco uśmiechnęła. Więcej do niej nie poszłam i nie pójdę, to strasznie wkurzające. 1,5 roku pielęgnacji, podcinania i dbania o każdy włosek by usłyszeć takie komentarze (bo to przecież fryzjerka po technikum lub zawodówce z gigantycznym doświadczeniem i znajomością wszystkich produktów i metod pielęgnacji).
    Wkurza mnie strasznie taka ignorancja, fryzjerki zawsze polecają jedynie fryzjerskie produkty które nie zawsze się sprawdzą, a domowe sposoby według nich odchodzą do lamusa. Ja bazuję głównie na domowej pielęgnacji i wiem, że gdyby nie to to moje włosy nie byłyby w takim stanie jak są teraz tylko duuużo gorszym.
    Co prawda przy zakupie kosmetyków nie lubię konsultacji ze strony sprzedawczyń bo wiem, że one same często nie wiedzą nic o produktach które sprzedają, inaczej jest tylko w aptekach, bo tam jest wykwalifikowana kadra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, chodzi o reklamowanie własnych produktów. Mnie niestety od nadmiaru silikonów zaczyna swędzieć głowa, więc nie ma opcji, żebym się przerzuciła na totalnie silikonową "pielęgnację".
      Jeśli chodzi o konsultacje, to mam takie samo zdanie, dlatego też udałam się właśnie do apteki. Niestety klient klientowi nierówny...

      Usuń
  2. Ja wypowiem się z drugiej strony. Pracuję w salonie z bielizną, zostałam odpowiednio przeszkolona, aby potrafić dobierać kobietom biustonosze odpowiednie do ich ciała. Niejednokrotnie zdarza mi się, że z racji na mój młody wiek, 20 lat, klientki traktują mnie, jakbym nie miała o niczym pojęcia. Raz nawet zdarzyło mi się usłyszeć, że "ta pani, która się na tym zna, powiedziała mi, że..." Chodziło oczywiście o ekspedientkę z innego sklepu. Przyznam, że zrobiło mi się przykro, gdy to usłyszałam, bo klientki nie narzekają, gdy dobieram im bieliznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również zrobiłoby się na Twoim miejscu przykro. Wiek naprawdę niczego nie warunkuje. To, że jesteśmy młode/młodzi wcale nie oznacza, że mniej wiemy czy jesteśmy gorszymi pracownikami albo klientami. Często osoby, które mają długoletnie doświadczenie nie są otwarte na nowości, bo uważają, że już i tak wszystko wiedzą. Obu stronom należy się szacunek.

      Usuń
  3. Ja ostatnio (czyli z miesiąc temu ;) miałam taką sytuację, że kupiłam na Allegro telefon. Doszedł i okazało się, że zamiast zwykłej karty SIM muszę mieć mniejszą. Szybko poradziłam się Google co zrobić i uznałam, że pójdę do salonu mojego operatora i zmienię kartę zostawiając sobie taki sam nr telefonu. Weszłam więc do środka, dwa obecne stanowiska były zajęte. Uznałam, że poczekam, bo może w każdej chwili się jakieś zwolnić. Stoję więc jakieś 5 min., zaczynam się niecierpliwić, ale czekam. Po kolejnych 5 min. zaczęłam się czuć trochę niekomfortowo tak krążąc i oglądając telefony, a po następnych 3 podeszła jakaś kobieta z obsługi i zapytała się po co przyszłam. Czyli stałam tam mniej więcej 13 minut, a obsługa, która nie była zajęta, tylko się mi przyglądała i nawet nie pomyślała, że może chciałabym np. kupić telefon. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło z ich strony, że w końcu w ogóle podeszli ! :) Wydaje mi się, że często ludzie wybierają daną pracę, bo muszą i ja to totalnie rozumiem. Czasem mogą mieć również zły dzień. Mam jednak wrażenie, że praca polegająca na nieustannym kontakcie z klientami wymaga pewnych cech osobowości, które nie każdy posiada. Bardzo przykro jest jednak widzieć, że jest się traktowanym inaczej niż pozostali klienci, bo jest się młodym/niepozornym itd.

      Usuń
  4. Ja bym na pewno nie milczała. Jestem taką osobą, która potrafi i odpyskować jak trzeba, ale raczej staram się wytłumaczyć co i jak, często nawet wdaje się w dyskusję na dany temat udowadniając, że mam wiedzę i rację na dany temat. Wychodzę z założenia, że nie wolno pozwolić sobą pomiatać ze względu na wiek.Młody człowiek nie równa się niedoświadczony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam taki plan u fryzjera, ale bałam się, że wyjdę łysa ! :) Masz rację, czasem naprawdę trzeba chyba jednak zwrócić uwagę. Ja zawsze staram się być taktowna, ale chyba czasy, gdy była to raczej ceniona zaleta już dawno minęły...

      Usuń
  5. Też mnie to wkurza, niestety ludzie oceniają po pozorach i ekspedientki lepiej traktują starsze, lepiej ubrane osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak trzeba zbierać na torebkę Michaela Korsa! ;D

      Usuń
  6. Ja bym do takiej fryzjerki nie poszła... A co do tego traktowania w drogeriach- to mnie(17 lat) np. traktują bardzo fajnie. Mówią do mnie "pani" :P. Chętnie mi pokazują testery itd. i jak coś chcę to chętnie pomagają. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja potrzebuję namiary na te drogerie ;) Ogólnie jestem bardzo zadowolona z obsługi klienta w Naturze i Hebe, tam panie zawsze pomagają i są bardzo miłe! A do tej fryzjerki faktycznie już nie pójdę

      Usuń
  7. Ja mam tylko złe doświadczenie związane z zakupami w "drogich perfumeriach". Ekspedientki myślą chyba, że klientka taka jak ja przychodzi tylko wyciągnąć próbki. Kiedy wracam w to samo miejsce z mamą, obsługa wygląda zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy Douglasa można zaliczyć do droższych drogerii (ja zaliczam ;)), ale tam panie ekspedientki są zawsze bardzo pomocne i życzliwe. Szukają produktów, doradzają, dają próbki. Świetne są ! :)

      Usuń
    2. Ale to zależy w jakim Douglasie :) Jak weszłam do jednego spytać to faktycznie zaczęła do mnie walić na "Ty" i czułam się jakby na mnie patrzono z góry...
      Potem rozmawiałam z koleżanką i powiedziała mi, że ona jak się tam wybiera, to ubiera się bardzo elegancko, bo tylko wtedy ją "godnie" obsłużą. Myślałam, że ona tak tylko pepla :D Ja się obraziłam na Douglasa i nie wchodziłam "na elegancko" żeby to sprawdzić ;)

      Usuń
    3. Mam teraz wielką chęć odstrzelić się na elegancko i zrobić eksperyment! ;D

      Usuń
  8. Ciekawy temat. Muszę stwierdzić, że to nie jest tylko kwestia wieku, ponieważ ja jestem zdecydowanie starsza, a też czasem mnie coś takiego spotyka. Problem jest taki: ja nie muszę się stroić kiedy idę na zakupy, bo kiedy mam w planach kupić np. bibułki matujące, to mogę iść w adidasach a nie w obcasach:). Powiem szczerze, że troszkę takiego zachowania ekspedientek nie rozumiem i mam takie wrażenie, że ludzi nie powinno się oceniać po opakowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam zbyt często okazji do takich przykrych doświadczeń, ale kilka razy zdarzyło mi się, że ktoś wyprowadził mnie z równowagi. Raz zdarzyło mi się to w SuperPharm na stoisku z dermokosmetykami (dobre miejsce do testów konsumenckich najwidoczniej). Pani potraktowała mnie jak śmierdzące powietrze i zwróciłam jej uwagę, że jeśli nie ma zamiaru mi pomóc, to niech chociaż nie przeszkadza. Po kilku minutach pojawiła się inna Pani, która po wybraniu kremu wybiegła za mną z naręczem próbek. Do teraz z Panią nr 1 wymieniamy dość nieprzyjemne spojrzenia - ma skubana pamięć do twarzy :D Drugi raz zostałam potraktowana 'per Ty' przez ekspedientkę w sklepie z ubraniami i po dluższej chwili zapytałam, czy my się znamy, bo nie przypominam sobie jej imienia. Nie jestem wyjątkowo odważna w takich sytuacjach i musi mnie już coś wyjątkowo wkurzyć, żebym się odezwała. Ale czasami warto :)
    A co do traktowania 'młodego' klienta - czasami wydaje mi się, że ekspedientki oceniają opłacalność poświęcenia takiej osobie czasu. No bo przecież 'nie wygląda', a zawsze w tym czasie można pokontemplować sufit drogerii lub pogadać z koleżanką na zapleczu.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...