czwartek, 13 listopada 2014

Olejki z Green Pharmacy. Jak się sprawdzają i czy warto je mieć?


Mniej więcej od 1,5 roku staram się regularnie olejować włosy. Mimo iż wciąż nie mogę poradzić sobie z nadmiernym wysuszeniem, udało mi się znaleźć kilka produktów, które przypadły moim włosom do gustu. Dziś chciałam Wam nieco opowiedzieć o olejkach, które możecie znaleźć w większości drogerii, np Rossmann. Spośród wszystkich wariantów do gustu przypadły mi szczególnie dwa, które prezentuję Wam właśnie dziś. Jak się sprawdzają i czy w zasadzie w ogóle warto je mieć? Na te pytania postaram się odpowiedzieć Wam w poście. Na początek chciałabym jednak dodać, iż jestem posiadaczką włosów niskoporowatych w kierunku średniej porowatości, farbowanych na kolor blond.


Naturalny olejek łopianowy w połączeniu z naturalnym ekstraktem czerwonej papryki tworzą skuteczny preparat o sprawdzonym wzmacniającym i pobudzającym działaniu na włosy. Dzięki regularnemu stosowaniu olejek wyraźnie wzmacnia osłabione włosy i stymuluje ich wzrost. Czerwona papryka pobudza mikro-cyrkulacje krwi co ułatwia przenikanie dobroczynnych składników oleju łopianowego w głąb cebulek włosowych. Włosy stają się gęstsze, mocniejsze, lśniące i pełne życia. Odpowiedni pielęgnowane dobrze się rozczesują i lepiej układają. 



Vegetable oil. SC-CO2 - extract Arctium Lappa (Burdock), Capsium Annuin Resin, BHT.


Olejek z dodatkiem papryczki jest moim największym ulubieńcem z całej olejkowej oferty Green Pharmacy. Mimo iż nie powala zbytnio zapachem, bardzo fajnie działa na włosy. Po pierwsze, wystarczy naprawdę niewielka ilość, aby uzyskać jakikolwiek rezultat, po drugie olejek bardzo szybko się zmywa. Początkowo myślałam, że papryczka może dać efekt mrowienia, ale nic z tych rzeczy :) Mam wrażenie, że po jego aplikacji włosy mniej się przetłuszczają, są miękkie, gładkie i bardziej ujarzmione.


Odbudowujący olejek łopianowy z olejem arganowym.
Nowatorska kompozycja oleju arganowego i naturalnego oleju z korzenia łopianu odbudowuje włosy, wzmacnia ich strukturę, odżywia cebulki, pobudza wzrost włosów, zmniejsza łojotok, działa przeciwzapalnie i przeciwłupieżowo. Nawilża, przywraca blask, wygładza, ułatwia czesanie i stylizację, nadaje miękkość, elastyczność, wzmacnia, chroni, zapobiega puszeniu. Odżywia skórę głowy, łagodzi jej podrażnienia. Włosy stają się mocniejsze, lśniące, pełne życia. 





Helianthus Annuus Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, SC-CO2 - extract Arctium Lappa, BHT.




Wersja z olejkiem aragnowym znalazła się natomiast na drugim miejscu. Podobnie jak w przypadku wersji papryczkowej możemy liczyć na te same efekty, ale według mnie nie aż tak dobrze jak w przypadku poprzednika. Argan niewątpliwie wygrywa u mnie zapachem, bardziej ziołowym i milszym dla nosa.




Przechodząc do najważniejszego - olejki nie sprawdziły się u mnie solo, tj. nakładane na włosy według zaleceń producenta. Zgodnie z nimi produkt należy nakładać przed myciem na jakieś 20-30 min. Po takiej zabawie działanie olejków było u mnie minimalne. Uważam natomiast, że są fenomenalnym składnikiem do tzw. sprayów olejowych. Aby stworzyć takie cudo wystarczy dodać nieco oleju, ulubionej odżywki - najlepiej nawilżającej - oraz wody przegotowanej. Taka mikstura to świetne rozwiązanie dla dziewczyn, które nie mają czasu na olejowanie bądź po prostu nie lubią mozolnego nakładania oleju na włosy. Po takiej mieszance włosy zawsze są niesamowicie miękkie, gładkie, błyszczące bez efektu obciążenia (jednakże to uzależniłabym od rodzaju dodawanej odżywki). Według mnie jest to również świetny sposób na powolniejsze zużycie olejków. Spray stanowi u mnie uzupełnienie tradycyjnego olejowania i jak zdążyłam zauważyć moje włosy wolą, gdy go stosuję, niż jak pomijam go w pielęgnacji. Podczas kilkumiesięcznej zabawy ze sprayem na bazie olejków zauważyłam mniejsze wypadanie włosów, w szczególności w okresie jesiennym. Co do przyrostu raczej bym się nie nastawiała na jakieś rezultaty. Bardzo ważne jest również nakładanie odpowiedniej ilości, bowiem nadmiar może doprowadzić do podrażnienia skalpu albo powstania łupieżu.

Olejki mają fajne, krótkie składy, nie są naszpikowane chemią. W dodatku są tanie jak barszcz. Myślę, że warto dać im szansę :) 


Stosowałyście olejki Green Pharmacy?
Jak się u Was sprawdziły?






7 komentarzy:

  1. Miałam ten z papryką, bardzo lubiłsm. Teraz mam ze skrzypem, ale to nie to samo:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się z nimi nie polubiłam, podrażniały skalp i wysuszały włosy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda :( Ciekawe jak by się u Ciebie sprawdziły jako składnik sprayu olejowego

      Usuń
  3. tez planowałam kupno czegoś do olejowania włosów ale jak zwykle nie mam czasu usiąść i wybrać czegoś dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto znaleźć na to chwilę, bo efekty są cudowne. Oleje mają bardzo dużo substancji odżywczych, a włosy zyskują blask. Ważne, żeby się nie zrażać, bo nie każdy olej się sprawdza - ja mam na swoim koncie już kilka niewypałów :) Dla zabieganych świetną alternatywą jest spray, bo wystarczy kilka razy psiknąć i gotowe!

      Usuń
  4. Kurczę tyle pozytywnych wpisów na temat olejków, a jak ja coś takiego zastosuje to mam wrażenie że moje włosy nie są odżywione tylko oklapnięte, ciężkie i tłuste. W takiej sytuacji stosuje kosmetyki, których używają fryzjerzy, ponieważ po ich zastosowaniu moje włosy są miękkie, gładkie i pachnące.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...