piątek, 8 lutego 2013

Zimowy projekt denko

 


Dziś post podsumowujący mój pierwszy projekt denko. Już jakiś czas temu zauważyłam, że kosmetyki wypadają mi z szafek, szaf, szuflad, pojemników i innych skrytek a nowe po prostu nie mają gdzie się podziać - i wtedy to właśnie natknęłam się na post o denkowaniu i postanowiłam spróbować. Na początku szło baaardzo opornie. Obiecałam sobie, że nie kupię nic nowego dopóki nie opróżnię tego, co mam. Miało zadziałać dobrze, ale na moją oporną psychikę zadziałało wręcz odwrotnie. Denkowanie irytowało mnie coraz bardziej a pokusa na zakup nowych rzeczy była coraz większa. Postanowiłam więc zmienić sytuację i znalazłam złoty środek - pozwalam sobie na kupno bez szaleństw, jeśli jakaś rzecz krzyczy do mnie "Hej Ty, musisz mnie mieć!", to ją biorę, bo wiem, że nie da mi spokoju. Przed każdym zakupem rozważam czy jest to coś czego mi naprawdę potrzeba czy zwykły kosztowny kaprys. I tak oto przedstawiam moje pierwsze denko z miesięcy zimowych, głównie stycznia, z którego jestem bardzo dumna :) 




Dwa peelingi - jeden 2 razy tańszy od drugiego i jednocześnie 2 razy lepszy. Zarówno peeling z Iwoniczanki jak i peeling od Oriflame bazują na soli, co sobie bardzo chwalę. Moja skóra zdecydowanie lubi się z peelingami solnymi. Według mnie Iwoniczanka bije Oriflame na głowę - lepiej ściera, lepiej nawilża i ładniej pachnie. Cenowo 2 razy taniej. Oczywiście żaden z nich nie jest w stanie zastąpić mi Pat&Rub, ale jeśli poszukujecie dobrego i przyjaznego cenowo ścieraka to polecam Wam Iwoniczankę.

Więcej o obu peelingach możecie poczytać tu:






Jeśli chodzi o zużycia "włosowe" to w grudniu i styczniu udało mi się skończyć szampon nawilżająco-regenerujący z Joanny.


Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Glycereth-2 Cocoate, Cocamidopropylamine Oxide, Polyquaternium-7, Mel Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Propylene Glycol, Panthenol, Citric Acid, Disodium EDTA, Parfum, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone. 
Skład wydaje się być całkiem w porządku, ale rewelacji nie ma. Nie zawiera silikonów, pojawia się SLES. Oprócz tego zawiera ekstrakt z miodu, proteiny mleka i witaminę B5 (pogrubione). Nie jest przeładowany chemią, ale z tego co wyczytałam zamiast nawilżać może wysuszać włosy. I tak też się stało w moim przypadku. Więcej po niego nie sięgnę. 

Dwa opakowania nafty kosmetycznej zużyłam nie tylko do włosów - jako składnik maski jajecznej (więcej możecie znaleźć tu) , ale przede wszystkim do toniku pichtowego, który perfekcyjnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń.




W miesiącach zimowych udało mi się również zużyć tonik i 2 płyny micelarne. Garnier Czysta Skóra Active to dla mnie produkt zdecydowanie nietrafiony. Chciałam mieć w swojej kolekcji coś silnego, ale on okazał się jednak za silny. Tonik składa się przede wszystkim z alkoholu, co można wyczuć w jego okropnym spirytusowym zapachu i pieczeniu po nałożeniu na skórę. Zwęża pory, zasusza niedoskonałości, ale często stosowany wywołuje spustoszenie. Skóra wysuszona broni się produkując więcej sebum, więc w efekcie uzyskałam stan gorszy niż wcześniej. 

Płyn micelarny Yasumi miałam okazję testować poprzez subskrypcję Glossyboxa. Wiele dziewczyn było z niego niezadowolonych a na mnie wywołał świetne wrażenie. Zapach jest nieziemski a płyn bardzo dobrze zmywa makijaż. Do demakijażu oczu nie stosowałam - wolę produkty przeznaczone tylko do tego celu. 

Płyn micelarny SVR Provegol przeznaczony jest do cery wrażliwej. Mimo niedoskonałości borykałam się z problemem nadmiernie przesuszonej skóry i szukałam dla niej ratunku. Początkowo byłam bardzo zadwolona - skóra wróciła do równowagi, a płyn dosyć dobrze zmywał makijaż. W porównaniu z poprzednio posiadanym przeze mnie Eucerinem wydawał się być perfekcyjny. Butelka 500 ml zaczęła mi jednak ciążyć a ja sama zaczęłam odnotowywać wady tego produktu. Przede wszystkim zostawia niemiły film na skórze. Do demakijażu oczu się nie nadaje, no i cena jest dosyć wysoka. Zdecydowanie wolę Biodermę.  Plusem jest natomiast bardzo fajny skład - wyciąg z nagietka lekarskiego, alantoina, gliceryna, pH fizjologiczne. Bez alkoholu, bez mydła, bez konserwantów - parabenów !




Ziaja płyn do demakijażu oczu to płyn,  z którym mam problem. Jest dosyć wydajny, nie pozostawia tłustej warstwy, nie podrażnia skóry, ale z demakijażem radzi sobie średnio. Po użyciu wydaje się, że wszystko jest w porządku, by potem rano ujrzeć czarne ślady wokół oczu. Cena jest plusem - ok. 4 zł. Mimo to nie sięgnę po niego więcej. 

Lirene balsam do skóry suchej i normalnej to bardzo fajny produkt, który świetnie nawilża skórę. Nie pozostawia tłustej warstwy, długo sie utrzymuje i ładnie pachnie. Niestety ze względu na dużą butlę stosowałam go baaardzo długo przez co totalnie mi obrzydł. Nigdy więcej dużych opakowań.

Żel do mycia z Alterry miał być moim wybawieniem a niestety okazał się kompletną klapą. Bardzo chciałam wprowadzić do swojej pielęgnacji produkt pozbawiony SLS i SLES, ale okazało się, że brak piany według mnie równa się brak czystości. Zapach okazał się średni, brak detergentu nie wpłynął na stan skóry a ja miałam cały czas poczucie, że jednak nie umyłam się do końca. Jeśli chodzi o żele zdecydowanie wolę te z SLS ( z wyjątkiem rewelacyjnego Cetaphilu). 

Jedwab Farouk, CHI to bardzo dobry jedwab do włosów. W sklepie może być drogi, polecam Wam sprawdzić ceny na Allegro i zamówić od razu kilka sztuk.
Skład: Cyclomethicone, Dimethicone, C-1215 Alkyl Benzoate, Panthenol, Ethyl Ester of Hydrolyzed Silk, Phenoxyethanol, Parfum, D&C Yellow 11, D&C Red 17, Zinc Oxide, Titanium Dioxide, Mica, Boron Nitride Powder
W składzie występują oczywiście silikony, ale włosy bardzo dobrze na nie reagują. Są miękkie, gładkie, lśniące i nieobciążone. Wystarczy malutka kropelka produktu przez co jest on dosyć wydajny.

Krem do stóp Fuss Wohl z Rossmanna to również bardzo sympatyczny i tani krem, który całkiem przyzwoicie nawilża skórę. Stosowany z innymi zabiegami (np. moczeniem stóp w oliwce) i nakładany na noc grubą warstwą pod skarpetki pozostawia twardy naskórek pięt w niezłym stanie. Dla osób borykających się z problemem suchej, zrogowaciałej skóry może okazać się jednak niewystarczający. 

Na koniec zostały dwie sztuki zielonego korektora z firmy nieznanej ( napisy się starły a ja nie jestem w stanie sobie przypomnieć jaka to była firma!). Zielony korektor bardzo fajnie kryje naczynka i trądzikowe zaczerwienienia. Korektor w pisaku stosowałam przez bardzo długi czas i myślalam, że jest to dla mnie najlepsza opcja dopóki nie kupiłam korektora z Inglota, który nakladam za pomocą pędzelka. Jeśli chodzi o korektory w pisaku to ich największym mankamentem jest to, że zwykle "wylewają się" w ilości większej niż potrzebna. Do tego mają lejącą konsystencję, która w porównaniu z gęstością Inglota wypada raczej średnio. 



 

10 komentarzy:

  1. Oj zużyłaś tego ! Moje lutowe denko chyba będzie największym projektem denko w moim życiu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. spore denko :) gratuluję zużyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie żel z Alterry też się okazał totalną klapą. Strasznie śmierdzi , ma galaretowatą konsystencję i wysusza skórę ! :(

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. ładnie Ci poszło:) ja się nie zmuszam do denkowania, jedynie dbam o to by produkty się nie dwoiły z jednej kategorii;) i zawsze zużywam do końca zanim otworzę nowy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie się dwoją, troją itd. Najgorzej jest z balsamami :)

      Usuń
  5. niezłe zużycia :) ka kiedyś miałam duże zapasy kosmetyczne, ale powoli je wykorzystałam :) pomocna była lista - kiedy zobaczyłam ile mam np. balsamów, kremów do rąk itd. odechciało mi się dalszych zakupów. taka ilościowa liczba mocniej do mnie dotarła niż poupychane w szafkach opakowania :) trzymam za twoje pękające w szwach szafki kciuki - zużywaj dalej i chwal się :D
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...