Nareszcie słonko! Od razu chce się człowiekowi żyć, działać - przynajmniej ja tak sobie ładuję baterie :) Jako że aura jest ostatnio zmienna, stwierdziłam, że oto dziś nadeszła ta chwila, w której powinnam się z Wami podzielić moim sposobem na przeziębienie, o które teraz nie trudno.
Od pewnego czasu jestem zafiksowana na aromaterapię. Wszystko zaczęło się od zakupu olejku lawendowego w czasie, kiedy miałam problemy z zasypianiem. W opakowaniu znalazłam ulotkę, którą zaczęłam błyskawicznie analizować, wchłaniać i tak oto połknęłam bakcyla. Jako że nie lubię łykać tabletek i robię to w ostateczności, aromaterapia stała się dla mnie świetnym rozwiązaniem. Poza tym byłam po prostu strasznie ciekawa czy to w ogóle działa (plus czasem się zastanawiam czy ktoś w mojej rodzinie nie był miejscową zielarką albo czarownicą :) ).
I tak zagłębiając się w to coraz bardziej odkryłam swój sprawdzony sposób na walkę z przeziębieniem - olejek z drzewka herbacianego.
Olejek z drzewka herbacianego uzyskiwany jest z liści drzewa występującego w Australii. Nazwa drzewa jest myląca, ponieważ nie ma ono akurat nic wspólnego z herbatą.. Nazwa ta pochodzi z czasów podróży kapitana Cooka i pierwszych kolonizatorów Australii, którzy używali liści tego drzewa do sporządzania leczniczej herbaty. Dobroczynne działanie liści drzewa herbacianego było znane już Aborygenom, rdzennym mieszkańcom Australii. Stosowali je rozgniecione na papkę do dezynfekcji ran i leczenia oparzeń.
Piękne, prawda? :) |
Olejek znany jest w szczególności ze swych właściwości antybakteryjnych i antywirusowych. Jego zastosowanie jest bardzo szerokie i na pewno przybliżę je Wam niebawem, ale dziś skupimy się na samym przeziębieniu :)
Badania mikrobiologiczne wykazały, że olejek z drzewka herbacianego
niszczy wiele bakterii Gram-dodatnich i Gram-ujemnych, w tym bakterie
odpowiedzialne za liczne choroby dróg oddechowych. Dlatego też inhalacje
z wykorzystaniem tego olejku polecane są przy zapaleniu zatok,
chorobach gardła, uciążliwym kaszlu.
Ja sama znalazłam dla siebie jeszcze inną metodę. Inhalacje mnie męczą, ale bardzo lubię poleżeć w wannie. Postanowiłam zatem połączyć te wszystkie czynności w jedną. Mam na myśli oczywiście kąpiel z dodatkiem olejku :)
Na polskim rynku mamy do wyboru kilka firm oferujących olejki z drzewka herbacianego, ale niezależnie od marki przyjmuje się, że standardowo wystarczy zakroplić od 4 do 15 kropel na pół-3/4 wanny ciepłej wody (takie informacje możemy znaleźć na opakowaniu).
Rezultat : po pierwsze wdychamy wilgotne powietrze zaromatyzowane olejkiem, a więc mamy inhalację, po drugie olejek działa bakteriobójczo na naszą skórę, co pomoże np w zaleczeniu i powstrzymaniu powstawania zmian skórnych.
Zapach olejku nie spodoba się każdemu, zdecydowanie nie pachnie jak herbata! Nie jest natomiast uciążliwy tak jak np olejek pichtowy.
Bawicie się czasem aromaterapią? Co o niej sądzicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze :)