Lakiery do włosów nie należą do moich ulubionych produktów. Najchętniej w ogóle bym z nich zrezygnowała, ale moje włosy to totalna anarchia. Są proste jak struny - do tego przywykłam. Są gęste, jest ich dużo, ale niestety brak im objętości. Lakieru używam wyłącznie do stylizacji grzywki : najpierw zakręcam ją w dół, a potem odwrotnie i wywijam na boki. Tym sposobem ładnie rozchodzi się po obu stronach twarzy, podczas gdy pozostała partia włosów spokojnie układa się jak chce (czyt. jest prosta jak struna). Od lakieru oczekuję 3 rzeczy : utrwalenia, niesklejania (a la hełm na głowie) oraz znośnego zapachu. Do tej pory wiernie używałam lakieru CHI, o którym pisałam tu, niestety cena jest nieco zaporowa. Postanowiłam poszukać jakiegoś tańszego zamiennika. Tym sposobem trafiłam na L'Oreal Elnett, który po pierwsze ma dobrą reklamę, a po drugie miał sporo pozytywnych recenzji. Niestety nie jestem w stanie zrozumieć jego fenomenu, ponieważ...
Zapach przypomina mi lotiony oraz lakiery rodem z lat 90. Zapach jest mocny, chemiczny, nieprzyjemny. Co gorsza bardzo intensywny. Na włosach utrzymuje się bardzo długo, nawet po wyczesaniu go czuć. Koszmar. Potrafi "zaczadzić" (inaczej tego nazwać nie mogę) nawet najlepsze perfumy.
Okej, wiem, że to wada większości lakierów. Ale tutaj jest to efekt szokujący ! Gdy podkręcę swoją grzywę na szczotkę a potem ją ładnie rozprowadzę na dwa boki a la Maja Sablewska i psiknę tym cackiem, na na czubku głowy tworzy mi się nienaturalny hełm. Błyszczący lep. Oczywiście można go wyczesać, ale ...
Niestety to kolejny lakier z serii "przetłuszczenie następnego dnia". Nawet stosując mocny lakier CHI moje włosy następnego dnia wyglądały świeżo i nie miałam najmniejszej potrzeby ich myć. Przy Elnett zauważyłam przetłuszczenie następnego dnia, co zazwyczaj kończy się myciem grzywki - na szczęście tylko jej. Po mniej więcej dwóch tygodniach stosowania strasznie zaczęła swędzieć mnie głowa - okazało się, że w rejonach grzywki pojawił się łupież. Szkoda, że kolejny lakier trafia do tego niechlubnego grona.
Producent chwali się tym, że lakier szybko się wyczesuje. Z tym się zgodzę - nie muszę rwać sobie włosów z głowy, żeby pozbyć się resztek produktu na włosach. Niestety mimo wyczesania na włosach wciąż pozostaje nieprzyjemny zapach lakieru , a sam włos pozostaje matowy i za żadne skarby nie chce się znów ułożyć. Po prostu smętnie wisi ... W dodatku lakier bardzo długo schnie.
Lakier nie spełnia również swojego najważniejszego zadania. Nieważne czy popsikam skromnie czy też bardziej na bogato - efekt jest ten sam. Fryzura nie jest utrwalona. Próbowałam psikać z daleka, próbowałam psikać z bliska - to samo. Nawet jeśli uda mi się osiągnąć w miarę pożądany efekt... mija 15 minut i klapa.
Jestem ciekawa czy miałyście z nim do czynienia i jaka jest Wasz opinia?
Na wizażu średnia wynosi 2,84/5.
Ja tam w ogóle nie lubię lakierów, pianek itd.
OdpowiedzUsuńJa też ich nie lubię ... Niestety te moje zbuntowane włosy nie dają się inaczej ogarnąć :c
Usuńja zawsz kupuje bo mi potrzebny na jakas okazje, potrzymam rok i oddaje babci albo mamie :)
OdpowiedzUsuńNie używałam i po Twojej recenzji na pewno po niego nie sięgnę ;/
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam co dalej z nim zrobić ... Nie lubię marnować produktów i zużywam do końca, ale nie wiem czy w tym wypadku wytrwam. I czy ma to sens.
UsuńDO tej listy dodałabym że wysusza strasznie włosy. Ale największą jego wadą jest okropny zapach, którego nie można znieść. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOh tak, ten zapach daje się nieźle we znaki. U mnie chyba najgorsze jest te podrażnienie skalpu i łupież...
UsuńBardzo mi miło, dziękuję ! :)
OdpowiedzUsuńPrzeglądając wizaż, natknęłam się na dosyć sporo pochlebnych opinii, ale w porównaniu z tymi niepochlebnymi było ich jednak stosunkowo mało. Może zależy to od rodzaju włosa ... Sama kupiłam Elnett zachęcona opinią na innych blogach, ale niestety w moim przypadku okazał się klapą.