czwartek, 9 stycznia 2014

Błoto do włosów? Czemu nie!



Podczas jednego z moich rytualnych obchodów w Rossmannie, w gąszczu produktów, które chciałabym posiadać (w sumie najchętniej posiadałabym cały Rossmann) moją uwagę przyciągnęło błoto. Nie takie zwykłe błoto, ale błoto specjalne - ładne zapakowane z gratisami. Mowa oczywiście o błocie do włosów z Glinką Ghassoul z serii Afryka Spa od Bielendy. Argilloterapia to jedna z tych rzeczy, które bardzo służą mojej skórze, więc do wypróbowania jej na włosach nie musiałam się zbyt długo przekonywać. Jeśli chcecie się przekonać czy błoto od Bielendy to fajna rzecz czy jedynie zbędny bajer zapraszam Was do lektury :)


Błoto do włosów z glinką ghassoul przeznaczone jest do pielęgnacji włosów słabych, zniszczonych i wypadających oraz dotkniętych problemem nadmiernego przetłuszczania się. Błoto wykazuje dogłębne właściwości oczyszczające oraz detoksykujące włosy i skórę głowy, reguluje nadmierne wydzielanie sebum, wyraźnie wpływa na kondycję i wygląd włosów. Błoto wykorzystuje niezwykłe właściwości roślin rytualnych Afryki - o piękno Twoich włosów zadbają :

Glinka ghassoul - pochodzi z Maroka, symbolizuje czystość i niewinność. Od tysiącleci stosowana jest przez Nomadów do oczyszczania ciała i mycia głowy. Zawiera unikatowe bogacto magnezu, krzemu i wapnia, posiada nadzwyczajne właściwości detoksykujące, dotleniające, kojące i wygładzające.

Daktyl i kokos-dzięki bogactwu witamin, cukrów i soli mineralnych te afrykańskie owoce mają właściwości regenerujące i nawilżające. 

Zawiera Bio Olejek Arganowy -naturalne źródło zdrowych włosów. 

INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Marrocan Lava Clay, Argania Spinosa Kemel Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Cetrimonium Chloride, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Tocopheryl Acetate, Sdium Ascorbyl Phosphate, Pyridoxine Hydrochloide, Cyclopetasiloxane, Dimethiconol, Hydrocyethylcellulose, Ammonium Acryloyldiethyltaurate/VP Copolymer, Polyquaternium-7, Maltodextrin, Amylodextrin, Silica, Disodium EDTA, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Limonene.




Rozprowadzić na umytych wilgotnych włosach, delikatnie wmasować we włosy i skórę głowy. Po 10-15 min dokładnie spłukać.


Błoto zamknięte jest w saszetce o pojemności 15 ml. Taka pojemność wystarczyła mi akurat - włosy sięgają mi mniej więcej do końca łopatek. Dla dziewczyn z dłuższymi włosami 15 ml będzie niewystarczające, a biorąc pod uwagę cenę za owe 15 ml - 2,60- raczej niezbyt opłacalne. 
To, co bardzo mnie zaskoczyło, to kolor błota. Błoto ma być czarne, siwe, brązowe, ciemne - a nie białe! W białym błocie widoczne były małe brązowe refleksy- podejrzewam, że to było te nazwijmy je "błoto właściwe". Konsystencja nieco lejąca, ale łatwa w aplikacji. Błoto nie spływa z włosów, ładnie je pokrywa i początkowo pozostawia uczucie jak po nałożeniu odżywki z silikonami. Niestety wraz z upływem czasu włosy stawały się bardziej sztywne i szorstkie. 




Błotko spłukało się raz-dwa bez większych problemów. Znów można było poczuć efekt jak po zastosowaniu silikonowej odżywki, jednakże znów było to jedynie chwilowe.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to uczucie prawdziwego oczyszczenia i za to daję wielki plus. Włosy pozbawione sebum i bardzo świeże. Ku mojemu zaskoczeniu (bo spodziewałam się sianka) włosy po wyschnięciu stały się gęste, puszyste, sypkie i miękkie. Jestem pod dużym wrażeniem.

Podsumowując, bardzo żałuję, że Bielenda nie oferuje takiej glinki w większych opakowaniach. Od dawna traktowałam glinki jako małe cudeńka, widzę, że moje włosy również tak uważają :) Mam zamiar rozejrzeć się za większymi opakowaniami glinek w eko sklepach.
Jeśli chciałybyście poczytać o argilloterapii, czyli stosowaniu glinek, a w szczególności o glince Ghassoul zapraszam Was do tego posta.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Aloesowe nawilżenie z maską Equilibra



Aloes, aloes, ten cudny aloes. Dlaczego tak długo go omijałam ?! Equilibra to firma, którą miałam na oku od dłuższego czasu, niestety moje skrzętnie trzymane, liczne i niestety niekończące się zapasy wciąż blokowały mnie w zakupie ich produktów. Początkowo miałam chrapkę na szampon, niestety nigdzie go nie mogłam dorwać. W momencie gdy ujrzałam maskę aloesową, wszystkie moje lampki i syreny ostrzegawcze pt "po co ci to, nie masz już gdzie tego trzymać" zignorowałam - przyznaję ze wstydem - z wielką łatwością. I tak stałam się szczęśliwą posiadaczką Intensywnie odżywiającej i regenerującej maski do włosów od Equilibra. Jak się spisała? Zapraszam do lektury :)




Na początek tradycyjnie kuszące obietnice producenta: Maska do włosów Equlibra zawierająca kompleks roślinny PHYTOSINERGIA (aloes+olejek arganowy+keratyna z protein pszenicznych), który odżywia, nawilża i odbudowuje trzon włosa. Masa pokrywa włókno włosa warstwą ochronną, odżywia, regeneruje i wzmacnia go na całej długości.

Rezultat: Poprawa struktury włosa. Włosy lśniące i łatwiejsze w rozczesywaniu.

Kto by się nie skusił, no kto? :)





Zawiera :
- ekstrakt z bambusa -naturalne źródło minerałów
- ekstrakt z celulozy - pokrywa włókno włosa warstwą ochronną
- guma guar - odbudowuje strukturę włosa
- keratyna wełniana -wzmacnia strukturę włosa pokrywając go warstwą ochronną
- PHYTOSINERGIA - kompleks roślinny o działaniu regenerującym.

Nie zawiera sztucznych barwników, alergenów, parabenów.

INCI:  aqua, aloe barbadensis leaf juice, cetyl alcohol, lauryl alcohol, cetrimonium chloride, brassica campestris oleifera oil, argania spinosa kernel oil, hydrolyzed wheat protein, bambusa vulgaris sap extract, hydroxyethylcellulosa,lecithin, tocopherol, ascorbyl palmiatate, cetearyl alcohol, behentrimonium chloride, propylene glycol, lauradimonium hydroxypropyl hydrolyzed keratinguar hydroxypropyltrimonium chloride, cetrimonium methosulfate, quaternium-91, citric acid, sodium phylate, ethylhexylglycerin, phenoxyethanol, parfum.





Maska zamknięta jest w 200 ml plastikowym opakowaniu - słoiku. Bardzo fajnym rozwiązaniem było umieszczenie pod zakrętką drugiego wieczka, które chroni maskę przed przypadkowym wylaniem się.
Zapach jest jak dla mnie całkiem przyjemny, aloesowy, chociaż nieco chemiczny. Mimo wszystko bardzo go lubię. Po wysuszeniu oczywiście nie jest wyczuwalny na włosach.
Konsystencja jest typowa dla maski, chociaż odrobinę mniej zbita. Mimo wszystko jest na tyle skondensowana, że nie spływa z włosów, ładnie się aplikuje i szybko rozprowadza na włosach. Dużym plusem jest również to, że nie musimy nakładać pół opakowania, żeby zobaczyć rezultat - wystarczy niewielka ilość a włosy są cudne :) 





Już przy pierwszym użyciu byłam oczarowana. Moje odporne na wszystko sianko wreszcie nawilżone! Włoski błyszczące, gładkie, miłe w dotyku i takie ...zdrowe? Rozczesywanie poszło gładko, bez bólu i cierpienia. Jedyny minus, który odnotowałam to tzw. przyklep. Na moich prostych włosach wyglądało to jak Mona Lisa, chociaż zapewne nie tak reprezentatywnie. Postanowiłam aplikować maskę mniej więcej od ucha i problem zniknął :) 
Ważne jest również to, że w masce zawarte są proteiny. Dla osób, które nie chcą doświadczyć przeproteinowania (doświadczyłam po Kallosie) wystarczającym jest stosowanie maski raz w tygodniu. 




PAO : 12 miesiecy ( o PAO możecie poczytać tu)
Cena : ok.22 zł
Czy kupię ponownie : raczej tak, chociaż na oku mam maskę aloesową od NaturVital


Znacie produkty od Equlibra?
Może możecie polecić jakąś super nawilżającą maskę?




sobota, 4 stycznia 2014

Herbaciany zastrzyk dla skóry twarzy od Yves Rocher

Hej Dziewczyny!

"Widzimy się" pierwszy raz w Nowym Roku, dlatego na wstępie chciałabym życzyć wszystkim Wam i każdej z osobna spełnienia wszystkich marzeń, dużej dawki optymizmu i jak najwięcej uśmiechu na twarzy. Bo przecież wiadomo, że jesteśmy najpiękniejsze wtedy, gdy jesteśmy szczęśliwe! (ale nie byłabym sobą, gdybym nie życzyła Wam również nowych odkryć kosmetycznych ;) ). 




Dziś przychodzę do Was z recenzją produktu, który towarzyszy mi codziennie a zwłaszcza wtedy, gdy wyglądam jak zombie. Poddałam go długiemu, bo aż 2 miesięcznemu testowi, aby ostatecznie został przeze mnie uznany za wspaniałość. Tamtararam ... oto  3 Thés Détoxifiants, Lotion Tonique Perfectrice od Yves Rocher, czyli Tonik usuwający oznaki zmęczenia.




Pierwszy gest dla zachowania młodości Twojej skóry: zwieńczenie demakijażu tonikiem usuwającym oznaki zmęczenia. 
Efekt: skóra świeża i promienna. Oznaki zmęczenia usunięte. 





Składniki pochodzenia roślinnego: wyciąg z zielonej herbaty, wyciąg z białej herbaty, wyciąg z herbaty z Madagaskaru, woda z mięty i rumianku z ekologicznych upraw. Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego. 

INCI: Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, Anthemis Nobilis Flower Water, Aphloia Theiformis Leaf Extract, Mentha Piperita Leaf Water, Oleth-20, Oleth-10, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Methylparaben, Allantoin, Propylparaben, Xanthan Gum, Parfum, Camellia Sinesis Leaf Extract, Tetrasodium Edta, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Maltodextrin.



Tradycyjnie zacznę od opakowania. Buteleczka  o pojemności 200 ml wykonana z plastiku z recyklingu (25%) jest opatrzona zieloną etykietką (w końcu zielona herbata). Jeśli chodzi o otwarcie to również plastik, również zielony, umożliwiający wygodną aplikację, ale ma tendencję do tzw. ubabrania.
Zapach dosyć mocny, ale piękny jak wszystkie od YR ... Świeży i nieco trawiasty :)





Konsystencja była dla mnie zaskoczeniem, bowiem pierwszy raz spotkałam się z tonikiem w formie żelowej. Po 2 miesiącach stosowania muszę przyznać, że taka konsystencja okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Żel jest dla mnie w sam raz, wystarczy kilka kropel, żeby dokładnie przetrzeć całą twarz przez co produkt jest całkiem wydajny. Natknęłam się na opinię jakoby był klejuchem, ale osobiście nie doświadczyłam takiego działania. Być może stosowany był w nadmiernej ilości. Ważne jest to, że tonik nie zapycha.






Przechodząc do najważniejszego, czyli działania, pewnie spodziewacie się już, że uznam go za wspaniałość ;) Tonik bardzo podpasował mojej skórze. Na czoło wysunął się tutaj efekt nawilżający i to on jest dla mnie najważniejszy. Moja sucha jak wiór skóra natychmiastowo go wchłania, staje się miękka i zrelaksowana. Nie wyobrażam sobie makijażu bez uprzedniej aplikacji tego toniku. Dzięki niemu podkład pięknie wtapia się w skórę, brak jest charakterystycznego dla suchej skóry efektu maski. 
Jeśli chodzi o usuwanie oznak zmęczenia to również dostrzegam taki efekt. Tonik stosowany na noc sprawia, że skóra nie staje się spuchnięta. Stosowany na dzień nawilża i nieco rozświetla. 

Podsumowując, tonik stał się moim ulubieńcem w codziennej pielęgnacji. Stosuję go po dokonaniu demakijażu płynem micelarnym na noc i po aplikacji wody termalnej z rana. Taka kombinacja bardzo służy mojej suchej skórze :)

Cena: 28 zł/200 ml - można go dorwać w promocji


Znacie? Lubicie?

Jakie toniki polecacie?



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...