wtorek, 30 października 2012

Malinowa rozpusta od Neutrogeny

Witajcie ! 

Od dłuższego czasu reklama nowej serii produktów Neutrogeny bombardowała mnie z każdej strony. Jakiejkolwiek gazety bym nie nie otworzyła, jakiego kanału bym nie włączyła, tam moim oczom ukazywała się Ona. Malina nordycka. Za to, że trafiła w moje ręce dziękuje mojej kochanej siostrze. Jeśli chcecie wiedzieć, co mnie tak oczarowało, zapraszam do lektury :)

 


Zacznę od małego, nordyckiego kusiciela, czyli maliny. Pierwszy raz zetknęłam się z taką odmianą tego owocu i muszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygowała. Moja natura poszukiwacza, zmusiła mnie do drobnego śledztwa, podczas którego dowiedziałam się, że owoce maliny nordyckiej wykazują silne właściwości antyutleniające a także zawierają mnóstwo witamin,  w tym witaminę C. Występują głównie na Alasce, w Rosji oraz Skandynawii. 




Sama wizja pięknych różowych (a później złotych!) krzaczków w malowniczym krajobrazie tundry, bardzo działa na moją wyobraźnię i daje temu produktowi wielkiego plusa na samym wstępie. 

Produkt zaopatrzony jest w pompkę, dzięki której można łatwo dozować taką ilość balsamu, jaką potrzebujemy. Jest poręczna, chociaż mogą się pojawić problemy przy denkowaniu.




Konsystencja balsamu jest dosyć gęsta, wygląda jak połączenie balsamu z emulsją.  Mimo to łatwo rozsmarowuje się po skórze i  jest delikatna. Wchłania się dosyć szybko, a co dla mnie najważniejsze nie pozostawia tłustej warstwy, której nie znoszę. Zamiast tego pojawia się subtelna otoczka, która otula skórę i zapewnia jej komfort.






 Producent gwarantuje trzykrotną poprawę poziomu nawilżenia skóry, a efekt utrzymywać ma się przez ok. 7 godzin.  Po kilkunastodniowych testach, jestem skłonna podpisać się pod tym obiema rękami :) Emulsja pozostwia skórę świetnie nawilżoną, miękką i przyjemnie gładką. I to nie przez 7 h , a przez cały dzień. W sezonie grzewczym, gdy skóra narażona jest na ciągłe wysuszenie, Neutrogena Malina Nordycka może przynieść prawdziwą ulgę. W moim przypadku wystarczy codzienna aplikacja po kąpieli/prysznicu . 



Dużą zaletą jest również zapach. Nie jest to malina, którą znamy z własnego podwórka. Jest dużo słodsza, ale delikatna, przez co zapach nie jest dominantą, ale pięknym dopełnieniem całości. Poza tym prześliczna woń maliny utrzymuje się na skórze przez kilka godzin, przez co można poczuć się naprawdę wyjątkowo rozpieszczonym. Dzięki temu balsamowanie po kąpieli stało się dla mnie czymś przyjemnym , a nie jedynie zwyą powinnością. Poza tym uwielbiam jak zapach przenika na szlafrok i piżamę ! :)

 


Reklamowe nagonki zwykle działają na mnie (niestety) skutecznie, ale tym razem jestem im wdzięczna i śmiało mogę pozbyć się wyrzutów sumienia. Dlaczego wyrzutów? Produkty tej marki nie należą do najtańszych, dlatego w poszukiwaniach perfekcyjnego i przystępnego cenowo nawilżacza zawsze wybierałam jakieś mniej kosztowne specyfiki. Tym razem juć nie muszę. Znalazłam swój ideał na jesień i zimę... przynajmniej 2012/2013 :) 

Zastanawiam się jeszcze nad kupnem kremu do rąk i do stóp. Testowałyście któryś z produktów z serii Malina Nordycka?



niedziela, 28 października 2012

Pażdziernikowe niepowodzenia, czyli kosmetyczne klapy



 

Witajcie ! 

Dziś o tym, co zdarza się każdej z nas, czyli zakupowych pomyłkach. W związku z narastającym w moim sercu rozczarowaniem z tego powodu, stwierdziłam, że nadeszła chwila, aby  swoje żale wylać na papier albo być bardziej nowoczesnym i puścić je w świat szukając pocieszenia u innych rozczarowanych dziewczyn kochających kosmetyki :) Taka zbiorowa terapia grupowa może być fajnym pomysłem na relaks i poprawę humoru w niedzielne jesienne/zimowe popołudnie. 

 

Tonizujący płyn z kwiatu pomarańczy dla cery tłustej i mieszanej miał być moim wybawcą i prekursorem wplatania do codziennej pielęgnacji kosmetyki naturalnej. Podekscytowana przygodą z naturą, ruszyłam do sklepu zielarskiego na krańcu świata, gubiąc się po drodze (tyle poświęceń!), aby chwycić go w swe niecierpliwe ramiona i w atmosferze miłości oraz uwielbienia zabrać do domu. Początki były bardzo dobre. Woda z kwiatu pomarańczy obok wody różanej należy do najcenniejszych wód kosmetyki naturalnej. W składzie znaleźć możemy ciekawe i wartościowe składniki aktywne: oprócz wspomnianej wody również olejek neroli, delikatny ocet jabłkowy oraz nalewkę z owocni pomarańczy. Zadaniem tych składników ma być oczyszczanie porów, lekkie ściągnięcie skóry, nawilżenie i tonizowanie skóry. Oprócz tego zapach pomarańczy stymuluje umysł.


 

Na pierwszy ogień trafił dozownik, który nie trafił w mój gust. Ciężko jest nim rozpylić płyn tak, aby równomiernie pokrył skórę. Reasumując - na niektórych partiach skóry miałam wielką pomarańczową porcję toniku a na niektórych kompletnie nic. Zapach jest przyjemny, chociaż nie powalający. Pomarańcza jest słodka, co nie każdemu może przypaść do gustu. Ja nie stałam się jego fanką. Jeśli chodzi o działanie najważniejsze: po kilku użyciach dostałam dosyć znacznego wysypu. Mając nadzieję, że to rezultat oczyszczania porów, zacisnęłam zęby, bo czego się nie robi dla piękna:) Niestety wraz z upływem dni, działo się coraz gorzej. Do tego pojawiło się niemiłe ściągnięcie i pieczenie, co przełożyło się na zaczerwienienie twarzy. Okazało się, że moja skóra jest uczulona na którąś z substancji obecnych w składzie. Wiem, że wiele dziewczyn chwali sobie ten produkt, dlatego według mnie warto go wypróbować. U mnie świetnie się sprawdza jako odświeżająca mgiełka do włosów.

INCI : Aqua, Orange Flower Water (20%), Gliceryn, Propylen Glicol, Panthenol, Allantoin, Orange Flower Oil, Vinegar, Peg-40 Hydrogenated Oil, Tinctura Auranti amara, C.I.15985, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone(and)Methylisothiazolinone.


 

Zawsze ceniłam sobie produkty Bielendy, dlatego bez wahania sięgnęłam po 3 w 1, czyli żel myjący, peeling i serum zamknięte w jednym, intensywnie zielonym opakowaniu. Zadaniem żelu jest dokładne oczyszczenie, odświeżenie, usunięcie makijażu i nadmiaru sebum. Peeling odpowiada ze delikatne złuszczenie i odblokowanie porów, natomiast serum ma skutecznie matować skórę, rozjaśniać przebarwienia, łagodzić podrażnienia i zmiany trądzikowe oraz rozjaśniać przebarwienia. Brzmi nieźle, prawda? 
 



Produkt ma olśniewający i orzeźwiający zapach, w którym zakochałam się od pierwszego użycia. Ma gęstą, zieloną konsystencję, w której zawieszone są małe żółte i niebieskawe drobinki. Ładnie się pieni, jest wydajny i wszystko byłoby piękne, gdyby nie jego działanie odwrotne do obiecanego. Żel oczyszcza skórę, ale nie użyłabym go do zmycia makijażu. Tu pozostanę wierna do grobowej deski micelom. Działania peelingującego nie odnotowałam. Po prostu zwykłe oczyszczenie skóry z zanieczyszczeń na niej osiadających. Serum, o ile można je tak nazwać, matuje skórę, ale jedynie na moment. Miało ją nawilżać, a zamiast tego wysusza. Przebarwienia nie uległy rozjaśnieniu a na twarzy pojawił się okropny wysyp. Stwierdziłam, że nigdy więcej go nie użyję i przekazałam go do dalszego testowania mojej siostrze. Niestety efekt działania tego produktu był ten sam. Nasz romans z 3 w 1 skończył się tak szybko, jak się zaczął. Wychodzi na to, że w tym przypadku co za dużo to nie zdrowo. 

INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Acrylates Copolymer, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Undecylenamidopropyl Betaine, Polyethylene, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Propylene Glycol, Cucumis Sativus Fruit Extract, Citrus Aurantifolia Fruit Extract, Salicylic Acid, Triclosan, Tocopheryl Acetate, Mannitol Cellulose, Hydroxypropyl Methylcellulose, Triethanolamine, Polysorbate 20, Disodium EDTA, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinole, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, CI 42090 (Acid Blue 9), CI 19140 (Acid Yellow 23), CI 77492, CI 77289.





Na końcu październikowej listy uplasowała się Nivea ze swoim produktem zwiększającym objętość włosów. Mowa o piance do włosów z serii Styling Mousse Volume Sensation 4. Producent gwarantuje bardzo mocne utrwalenie fryzury i podwójną objętość, a także ochronę termiczną, na którą od jakiegoś czasu zwracam szczególną uwagę.



Dozownik jest bardzo fajny, po kilku energicznych wstrząśnięciach wylatuje z niego pianka o delikatnej konsystencji, która wydaje się być bardzo lekka. Łatwo rozprowadza się po włosach, miło pachnie, ale niestety nie robi nic poza tym. Moje włosy są dosyć wymagające. Gęste, proste, oporne w układaniu. Potrzebują produktu, który dobrze je uniesie, nie obciąży, a efekt utrwalenia będzie długo widoczny. Niestety Nivea tym razem nie sprostała wymaganiom. Włosy uniosły się lekko, ale efekt utrzymuje się przez 1-2 h w zależności od warunków pogodowych. Nie pomogło utrwalanie lakierem, całość na koniec leżała. Poza tym miałam wrażenie oblepienia włosa. Opakowania nie wyrzucam, ponieważ pozostało mi niewiele do ukończenia, ale na pewno nie sięgnę po nie kolejny raz. 



INCI: Aqua, Isobutane, VP/VA Copolymer, Propane, Polyquaternium-4, Panthenol, Niacinamide, Cetrimonium Chloride, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, butane, Citric Acid, Sodium Benzoate, Citronellol, Linalool, Parfum.



Używałyście któregokolwiek z tych produktów? Co o nich sądzicie? A może macie własną listę październikowych kosmetycznych klap? 



czwartek, 25 października 2012

Cykl piękne włosy: Jajeczna pielęgnacja



 Witajcie !



Tak jak wspominałam wcześniej, w naszej pielęgnacji włosów kluczową rolę odgrywa dieta. Jeśli jest nieprawidłowa, nasze błędy żywieniowe przekładają się na przetłuszczanie, przesuszenie, matowienie, wypadnie włosów i rozdwajanie się końcówek. Aby nasze włosy rosły sobie w jak najlepszej kondycji, należy dostarczać im komplet aminokwasów, które stanową podstawę do budowania keratyny - głównego budulca włosów. Sprężystość kosmyków to natomiast zasługa mostków dwusiarczkowych. Wszystkie te składniki odnajdziemy w białku jaja kurzego, które jest nazywane białkiem modelowym ze względu na swoje bogactwo składników. Jeśli szukamy potwierdzenia, popatrzmy na redaktor naczelną amerykańskiego Vogue'a Annę Wintour, która codziennie rano je jedno jajko i cieszy się nienaganną sylwetką, pięknymi włosami i zdrową cerą ! 


www.weheartit.com



Oprócz dostarczania substancji do wewnątrz, bardzo fajnie jest porozpieszczać swoje włosy jejecznymi specyfikami domowej roboty. Nie wiem jak Wy, ale ja przy robieniu takich mieszadeł mam wielką zabawę :) Poniżej przedstawiam Wam kilka ciekawych propozycji.

Różne kombinacje masek

Do 1 żółtka (przy dłuższych włosach 2-3) dodajemy 3 łyżeczki nafty kosmetycznej i odrobinę olejku rycynowego. Całość nakładamy na włosy na 10 minut przed ich umyciem. Następnie spłukujemy i myjemy głowę szamponem.
Taki zabieg jest świetny przed wyjściem, bo bardzo szybki i przynoszący fajne efekty. Włosy mogą wydawać się początkowo dosyć szorstkie, ale ja znalazłam na to sposób. Najpierw spryskuje je odżywką bez spłukiwania a następnie rozczesuję. Po tym aplikuję na nie mgiełkę nawilżająco-ochronną Jantar i suszę je suszarką. Efekt jest niebiański. Włosy są miękkie, sypkie, mają ładny, zdrowy kolor i błyszczą. Końcówki wyglądają pięknie. Zauważyłam również efekt wyprostowania lepszy niż przy użyciu prostownicy :) Podsumowując, włosy jak z reklamy ! 



Oprócz tego mieszać możemy :
  • żółtko, miód i jogurt
  • żółtko, rycynę, alkohol i sok z cytryny
  • żółtko, oliwę, naftę i drożdże

Naftę stosowała w swojej pielęgnacji Violetta Villas
   
Odżywka żółtkowo - rycynowa

 Aby stworzyć taką odżywkę należy wymieszać: żółtko, 30g oleju rycynowego, łyżeczkę drożdży, kilka kropel soku z cytryny oraz łyżeczkę ulubionej odżywki/maski. Przygotowaną odżywkę dokładnie wcieramy we włosy i skórę głowy. Zakładamy folię i owijamy ciepłym ręcznikiem. Trzymamy na głowie 30 min., następnie zmywamy szamponem. 



Jajeczna terapia odżywcza

 Taka terapia to świetne rozwiązanie dla włosów suchych i zniszczonych. Mieszamy 3 łyżeczki rumu i całe jajko. Trzymamy na włosach 2 minuty, a następnie płuczemy włosy zimną wodą. 


Jajeczna terapia energetyzująca

Idealna do włosów kruchych i cienkich. 2 łyżki oleju sezamowego łączymy z 1 żółtkiem, łyżeczką majonezu oraz 1/2 filiżanki śmietany. Mieszamy  składniki w mikserze do konsystencji kremu. Potem rozprowadzamy po umytych, wilgotnych włosach. Na pół godziny okręcamy włosy folią aluminiową. Po tym czasie zdejmujemy folię, płuczemy i myjemy włosy. 



Macie swoje własne receptury na maski z jajkiem? Co o nich sądzicie? 



Ja tymczasem zmykam pod koc z herbatą z liści pokrzywy w ręku . Miłego, ciepłego wieczoru ! :)


 


 

środa, 24 października 2012

O małym pudełeczku z niespodzianką


Witajcie !

Aura pogodowa kompletnie niesprzyjajcąca,  za oknem szaro i buro a w dodatku przeraźliwie zimno. Brak słońca powoduje brak endorfin a co za tym idzie doła wielkiego jak kanion. W związku z tym postanowiłam się nieco porozpieszczać otaczając się kocem, jedzeniem, dobrą muzyką i internetowymi stronami-kusicielami. Tym sposobem trafiłam na Glossybox'a. Październikowe pudełko zawiera produkty, które mają pozwolić na urządzenie sobie domowego SPA. Trudno było się nie skusić :)


 

 W pudełku znajdowały się taki skarby :


 

Na Pat&Rub by Kinga Rusin czekałam z nadzieją, że jednak włożą go do pudełeczka. Gdy je otworzyłam i go zobaczyłam na twarzy pojawił się wielki uśmiech. O tym peelingu naczytałam się dużo dobrego. Próbka jest mała, bo jedynie 50 mililitrów, jednakże myślę, że będę mogła śmiało wyrobić sobie o nim opinię. Jak na razie zachwyca mnie jego zapach - bardzo cytrusowy i orzeźwiający. Do tego brak składników pochodzących z ropy naftowej, silikonów, glikolu propylenowego, pegów, sztucznych konserwantów, zapachów i barwników. Ufam, że Kinga Rusin wie, co dobre :)


Pełnowymiarowa pomadka Glossybox o bardzo  ładnym, chociaż jak dla mnie zbyt intensywnym kolorze. Dla dziewczyn lubiących intensywne odcienie na ustach będzie idealna. Ja planuję aplikować ją pędzelkiem. 

 

Kolejny pełnowymiarowy produkt w pudełku. Według opakowania produkt profesjonalny, który ma uczynić z twarzą cuda. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. 



Z firmą Rene Furterer Paris mam do czynienia po raz pierwszy. Maska ma za zadanie zregenerować włosy bardzo suche i zniszczone. Zawiera 100 % naturalnych składników i certfikat ECOCERT.  Clarena oferuje natomiast  krem do biustu z efektem push up. Na pewno będzie hyp-,hypnotizing. :)


I na koniec moja mała perełka z tego zestawu. Piękna kontynuacja zapachu Aire. Według opisu to dusza hiszpańskiej kobiety zamknięta w butelce perfum. Jestem tak oczarowana, że dodaję tą iberyjską nutę to swojej wish listy. Pozostaje uzbierać 239 zł. A te 2 ml będę przechowywać na "wyjątkowe" okazje. 

Co myślicie o Glossybox? Zamawiałyście?

A już jutro zapraszam Was na kolejny post z cyklu piękne włosy :)





poniedziałek, 8 października 2012

Recenzja: BiovaxMed Dermo-Stymulujący Szampon na Odrastanie Włosów



Witajcie !

Bohaterem dzisiejszego posta jest szampon, który stał się moim panem i wybawcą. O produktach L'biotica naczytałam się już sporo i gdy tylko zobaczyłam przecenę w Super-Pharm na ten cudowny szampon od razu chwyciłam go w ręce i ruszyłam do kasy. 


Najpierw kilka słów od producenta:

"Dzięki unikalnemu połączeniu substancji aktywnych (Capillisil® + Alistin®, Vitamina PP, arnika, jasnota biała, rzeżucha) i regenerujących ( Xylitol + Lactitol, Multimineral Complex, D-Panthenol) stymuluje odrastanie, hamuje wypadanie włosów oraz doskonale oczyszcza i odżywia skórę głowy. Pielęgnuje włosy i sprawia, że są miękkie w dotyku i lśniące. Aż 11mg substancji aktywnych w 1ml szamponu."

 Zatem sprawdźmy jak to jest naprawdę ...

Celem całej kuracji jest zahamowanie wypadania włosów i pobudzenie odrastania nowych. Produkt okazał się dla mnie szansą na uratowanie włosów. Pod koniec sierpnia ich wypadanie osiągnęło swoje apogeum. Wypadały nie tylko przy rozczesywaniu ich szczotką, ale również przy zwykłym zebraniu ich w kucyk czy "zamachnięciu" włosami. Moje włosy są gęste, ale niestety straciły cały swój urok. Wyglądały na cienkie, słabe i bardzo niezdrowe. Rozpoczęłam więc swój test.

" Zawarty w Capillisil® krzem stanowi niezbędny budulec skory i włosów. Antyutleniające działanie Alistin® hamuje sztywnienie włókien kolagenowych przyczyniające się do nadmiernego wypadania włosów. Aktywne połączenie dwóch składników odbudowuje strukturę włosów, wzmacnia je i odżywia.
Vitamina PP (niacyna) efektywnie hamuje wypadanie włosów oraz poprawia kondycję skory. Jest niezbędna do wytwarzania energii w komórce (buduje koenzym NAD i NADP). Poprawia krążenie krwi w skórze głowy ułatwiając transport substancji odżywczych i tlenu. Stymuluje syntezę kolagenu.
Połączenie Arniki i Jasnoty Białej działa hipotensyjnie na skórę głowy, oczyszcza mieszki włosów i usuwa nagromadzony nadmiar sebum. Oczyszczony i ożywiony włos szybko i łatwo przyswaja niezbędne mikro i makroelementy dostarczone przez Rzeżuchę, mającą działanie odżywcze."

Szampon rzeczywiście bardzo ładnie czyści skórę głowy. Dosyć trudno się pieni, ale związane jest to z brakiem SLS i parabenów w składzie. Ma przyjemny, subtelny zapach i delikatnie działa na skórę głowy.
Aby osiągnąć prawidłowy efekt warto potrzymać go na głowie przez dłuższą chwilę. Włosy stały się mocniejsze i wyglądają zdrowo. Poza tym zauważyłam bardzo fajną rzecz- dotychczas musiałam myć włosy co 2 dni, bo wyglądały tragicznie. Teraz już nie muszę :) 



"HairSpa®: Xylitol + Lactitol zapewniają równowagę mikroflory skóry. Skutecznie walczą z nadmierną suchością, swędzeniem, łupieżem, podrażnieniami zapewniając natychmiastowe i długotrwałe nawodnienie. Regulują proces łuszczenia się naskórka, wzmacniają barierę skórną.
Multimineral Complex dostarcza skórze niezbędne do jej prawidłowego funkcjonowania pierwiastki: glin, cynk, magnez, miedź, mangan, potas, sód oraz aminokwas endogenny - lizynę. Zwiększa witalność tkanek skórnych, przyspiesza procesy metaboliczne. Chroni przed nadmierną utratą wody sprawiając, że skora staje się bardziej elastyczna i miękka.
D-Panthenol (prowitamina B5) nawilża skórę i włosy, przyspiesza gojenie podrażnień, działa łagodząco i przeciwzapalnie. Poprawia pigmentację włosa, zapobiega rozdwajaniu się końcówek.
Alantoina ma właściwości regenerujące, kojące i łagodzące. Zmiękcza i wygładza skórę, eliminuje popękany i zgrubiały naskórek towarzyszący wrażliwej skórze."

 I choć nie jestem w stanie ocenić czy każdy z tej imponującej liczby składników naprawdę działa, ten szampon zdobył moje serce. Wypadanie włosów ograniczyło się do minimum, na moje oko do naturalnej liczby od 100 do 200 :) Łupież praktycznie zniknął, włosy nie przetłuszczają się tak szybko mimo stosowania przeze mnie gamy środków do stylizacji w tym tonięcia w oparach lakieru. Włosy ładnie błyszczą, wyglądają zdrowo - słowem bije z nich witalność!

Jeśli chodzi o rozdwajanie końcówek to nie zauważyłam szczególnego działania. Jednakże tego od szamponu nie oczekuję. Liczą się wizyty u fryzjera, kosmetyki termoaktywne i ograniczanie suszarek, prostownic i innych tego typu bajerów. 
Gdybym mogła w jakiś sposób porozumieć się ze swoją skórą i zapytać jej : "hej słuchaj, czy te składniki wniknęły?" byłabym w siódmym niebie i z ręką na sercu mogłabym do tego szamponu pisać ody. Niestety zrobić tego nie mogę, ale -być może naiwnie- postanowiłam zaufać producentowi i wyobrażając sobie jak moja skóra cieszy się z tych aktywnych składników cieszę się i ja. 

Dla zainteresowanych wklejam skład :



Co sądzicie o marce L'biotica? Testowałyście jakieś ich produkty? Co polecacie?


piątek, 5 października 2012

Cykl Piękne Włosy: peeling

Witajcie !


Dziś chciałam zwrócić Waszą uwagę na skórę głowy, którą traktujemy zwykle po macoszemu. Peelingujemy nasze ciało, peelingujemy skórę twarzy a zapominamy o tej, która ukryta jest szczelnie (ale tylko dla naszych oczu) pod naszymi włosami. Pomyślicie - peeling głowy? A po co ją peelingować? Przecież myjemy głowę szamponami , to chyba wystarczy... Otóż okazuje się, że nie :)

Jestem pewna, że zauważacie w jakim środowisku żyjemy. Dym z kominów, z samochodów, miliony cząsteczek zanieczyszczeń, które wydobywają się praktycznie ze wszystkiego. Do tego środki do stylizacji włosów, których używamy na co dzień, kurz, brud i gotowe ! Na skórze pojawia się łupież, włosy stają się matowe i mimo używania różnych maseczek, odżywek, wcierek i innych kombinacji, włosy są niemiłe w dotyku, przeciążone i po prostu niefajne. 

Jak temu zaradzić? Zapraszam do lektury! :)

Wszystkie te "brudy", o których pisałam wyżej, osiadają na skórze głowy. Zwykłe mycie szamponem może być niewystarczające. Źle umyty włos otoczony jest zanieczyszczeniami, przez co kosmetyki nie wnikają a praca gruczołów łojowych jest rozregulowana. Na ratunek przychodzi nam peeling, który na pewno w sposób prawidłowy oczyści naszą głowę :)

Sposób na domowy peeling do skóry głowy




Jak widzicie podstawowa lista składników nie jest zbyt obszerna. Wystarczy, że do 2-3 łyżek odżywki lub szamponu dodamy według uznania kilka łyżek cukru i miodu. Jeżeli po wykonaniu peelingu zamierzamy umyć głowę wybierzmy odżywkę. Jeżeli natomiast peeling robimy na włosach, których nie chcemy później dodatkowo myć, najlepiej jest wybrać delikatny szampon. Polecam tutaj szampony dla dzieci z Johnson's Baby albo uwielbiany przez dziewczyny Babydream z Rossmanna. 
Jeżeli mamy do wyboru cukier biały albo trzcinowy wybierzmy trzcinowy, bo ma więcej zdrowszych składników. Mój akurat się skończył, sklep mam pod nosem, ale wiatr za oknem skutecznie mnie rozleniwia :) 

Cukier możemy zastąpić solą morską, zmielonymi płatkami owsianymi czy kawą mieloną. Kawa mielona jest świetna dla dziewczyn z ciemnymi włosami, ale nie nadaje się do włosów gęstych, ponieważ jej zmycie graniczy wtedy z cudem i może nam zniszczyć całą radość z zabiegu. 

Peeling możemy również uzupełniać. Przede wszystkim chodzi tutaj o olejki eteryczne i płukanki :
  • płukanki z ziół: rumianek, tymianek, rozmaryn, pokrzywa, aloes
  • olejki eteryczne :
www.merlin.pl

Olejek herbaciany jest najpopularniejszym olejkiem eterycznym dodawanym do domowych peelingów. Przede wszystkim zmniejsza on wydzielanie sebum, działa odświeżająco i bakteriobójczo.

Oprócz tego zastosować możemy olejki : lawendowy, rozmarynowy, szałwiowy, kokosowy, migdałowy, lniany czy arganowy. 


Pamiętajmy jednak o wykonaniu próby uczuleniowej !

Wilgotną skórę głowy delikatnie masujemy mieszanką przez 2-3 minuty a następnie spłukujemy ciepłą wodą. 

Taki masaż ma wiele zalet ...

Przede wszystkim pobudza pracę cebulek i poprawia krążenie w skórze głowy przez co stymuluje wzrost włosa i zapobiega wypadaniu. Oprócz tego reguluje pracę gruczołów łojowych, a co za tym idzie zmniejsza wydzielanie sebum i powstawanie łupieżu. Peeling sprawia, że włosy stają się zdrowsze, grubsze i bardziej lśniące. Brzmi nieźle, prawda?

Jak we wszystkim również i tutaj należy zachować umiar. Peeling usuwa obumarły naskórek, jednakże zbyt częste zabiegi mogą taki naskórek osłabić. Skóra staje się wtedy wrażliwa, łatwo ulega podrażnieniom, mogą pojawiać się reakcje alergiczne. Ja taki peeling stosuję raz na 2 tygonie, ale jest to kwestia bardzo subiektywna.

Próbowałyście kiedyś peelingu skóry głowy? Lubicie tworzyć domowe peelingi?


środa, 3 października 2012

O amerykańskiej rozpuście i nowej miłości do Kérastase

Witajcie !

Rok akademicki ruszył z kopyta - i to dosłownie. Gnam białostockimi ulicami ozdobionymi gamą kolorowych liści z jednego zajęcia na kolejne, zahaczając o księgarnie, antykwariaty i sklepy spożywcze. W całym tym zamieszaniu nareszcie znalazłam chwilę wytchnienia i nareszcie mogę dać upust swojemu słowotokowi właśnie tu na blogu :)

Na początek chciałam Wam pokazać cudeńka, które przywiozła mi moja P. ze swojej wielkiej wyprawy za ocean. 



Trzymanie w rękach własnego egzemplarza czasopisma, nad którym czuwa sama Anna Wintour, było moim wielkim marzeniem. 

A teraz coś z serii NYC & Gossip Girl ... 




Te małe buteleczki skrywają w sobie balsamy do ciała o różnych owocowych zapachach. Przypuszczam, że pachną niebiańsko. Mimo że mnie bardzo kuszą, zdecydowałam, że ich nie tknę, dopóki nie skończę swoich dwóch balsamów (w obu jest jakaś 1/4 pojemności). 

Za wszystkie prezenty bardzo dziękuję! 


A teraz o mojej nowej miłości do producenta. Po wyjściu od fryzjera, nie mogę przestać myśleć o Kérastase. Salon, do którego chodzę, używa gamy produktów tej marki i w ten sposób wpadłam w wielkie oczarowanie. Jak zapewne wiecie, a jeśli nie, to zapraszam do Cyklu Piękne Włosy, walczę o uzyskanie zdrowych, silnych i bajecznych włosów jak księżniczka z bajki Disneya. Poszukuję ciekawych i skutecznych produktów, które w jakiś sposób będą mi to zapewniać. Stąd Kérastase. To, co produkty tej marki uczyniły z moich włosów było niewiarygodne. Niestety kosmetyki te nie należą do najtańszych. Nasz Internet-wybawca  oferuje nam jednak kilka stron internetowych, na których możemy kupić produkty Kérastase w promocyjnych cenach.

Od swojej fryzjerki dostałam próbkę nowego szamponu, który wygląda zachęcająco. Przeznaczony jest do włosów suchych i odpornych na układanie (czyli moich). 10 ml nie starczy na długo, ale mam nadzieję, ze będę mogła Wam coś o nim napisać. 



Na razie zastanawiam się nad dwoma produktami : 

Oba olejki różnią się ceną. Pierwszy od lewej możemy kupić w promocji za ok. 100 zł natomiast drugi za 40 zł.

O Mythic Oil producent pisze tak:
Formuła wzbogacona w 2 wyjątkowe olejki, dla miękkości, zdyscyplinowania i rozświetlenia włosów:
- olejek avocado, który jest bogaty w witaminy A, B1, B2, D i kwasy tłuszczowe Omega 3 i 6. Olejek z awokado jest naturalnie lekki. Posiada właściwości odżywcze i rozświetlające włosy;
- olejek z pestek winogron. Słynny ze swoich właściwości odżywczych i przeciwutleniających, olejek z pestek winogron posiada wysoką zawartość kwasów tłuszczowych w tym kwasu linolowego.
 Olśniewające rezultaty: intensywne odżywienie, spektakularne rozświetlenie, miękkość włókna włosa i ułatwione suszenie.

Z kolei marka  Kérastase proponuje nam :
Kerastase Elixir Ultime to prawdziwa innowacja wśród kosmetyków do włosów. Kosmetyk zawiera wyciąg z czterech luksusowych olejków: kukurydzianego, arganowego, kameliowago oraz praxaci.

Olejek kukurdziany

Wytwarzany z zarodków kukurydzy jest olejek jest naturalnym przeciwutleniaczem zapewniającym miękkość i blask.

Olejek arganowy

Występujące jedynie w Afryce Północnej drzewa Arganowe są źródłem olejku odżywiającego i jednocześnie chroniącego włosy przed działaniem czynników zewnętrznych.

Olejek kameliowy

Otrzymywany z nasion rosnących w Azji drzew Camelli olejek wygładza włókna włosa zapewniając dodatkowo niesamowity blask.

Olejek pracaxi

Wytwarzany z rosnących w Amazonii drzewach jest źródłem składników, które dogłębnie odżywiają włosy od wewnątrz.

Połączenie tych czterech niesamowitych olejków zapewnia włosom wszystko to, aby były piękne, błyszczące i jedwabiście miękkie.

Różnica cenowa jest spora, składniki też są różne. Elixir Ultime wypróbowałam na własnych włosach i wyszło rewelacyjnie, natomiast o Mythic Oil nic powiedzieć nie mogę, a wybrać trzeba :)

Testowałyście któryś z nich? Który polecacie?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...